-Haha! No to mamy przechlapane-powiedziałam.
-Nie. Moja mama taka nie jest. Rozumie nastolatków więc zrozumie i nas.-oznajmił Justin.
Wstaliśmy z łóżka i zeszliśmy na dół.
-Mamo...prawda, że nie przeraziło Cię to co przed chwilą zobaczyłaś?-zapytał Biebuś.
-Macie już 16 lat. Sama robiłam takie rzeczy więc rozumiem Was.-dodała śmiejąc się.
Justin podszedł do mnie i powiedział mi na ucho "Znam ją na wylot" i dodał do tego swój szeroki uśmiech przy którym za każdym razem uginały mi się nogi.
Pattie podała nam obiad. Zjedliśmy go z wielkim smakiem. Mama Justina musiała gdzieś iść więc zostaliśmy sami. Nagle do drzwi zadzwonił dzwonek. Just wstał i otworzył drzwi. W progu stała Jasmine...
-Czego tu szukasz?!
-Przecież to wiadome, że Twoje serce należy do mnie, a nie do tej szarej myszki, która nawet nie umie się całować-powiedziała i zaczęła go całować.
Justin odepchnął ją, a ja do niej podbiegłam i uderzyłam w twarz.
-Jeszcze się zobaczymy...-dodała i pobiegła.
-Justin...powiedz mi czy coś Was łączy czy to ona klei się do Ciebie?-zapytałam ze łzami w oczach.
-Byliśmy tylko znajomymi. To co działo się na planie teledysku zostało tam i nie mam zamiaru do tego wraca. Za wszelką cenę chce być sławna i dlatego to robi. Mam nadzieję, że wierzysz mi, a nie jej.-powiedział przytulając mnie do siebie.
-Oczywiście, że wierzę Tobie, a nie jej. Przecież to Ciebie kocham Justin!-wykrzyczałam, a z oczu pociekły mi wielkie łzy.
-Proszę nie płacz. To pusta dziewczyna, a co do całowania to raz ją pocałowałem na planie teledysku i do tej pory mam koszmary w nocy. Tona tapety na twarzy i błyszczyk na ustach...jakbym całował jakąś sztuczną lalkę.-powiedział śmiejąc się. Wytarł mi łzy swoim kciukiem.
Poszliśmy na górę do pokoju. Usiedliśmy na łóżku...nagle zadzwonił telefon. Jakiś nieznany numer. Odebrałam. Nie wiem po co...to była Jasmine. Kłóciłyśmy się chwilę. Nagle po chwili wpadła do naszego pokoju. Nie wiem jakim cudem to zrobiła...Rzuciła się na Justina. On znów ją odepchnął, po czym ta znowu się przyssała do niego. On ją mocno pocałował.
-Masz czego chciałaś, a teraz idź już sobie.-powiedział i wyprowadził ją z pokoju i wyrzucił z domu.
Kiedy Justin wrócił do pokoju zapytałam:
-Dlaczego to zrobiłeś?!-zapytałam z niedowierzaniem.
-Bo teraz się odczepi. Da mi spokój raz na zawsze...-mruknął zezłoszczony.
-Tak...ja Tobie też dam spokój raz na zawsze. Po prostu mam tego dosyć!-powiedziałam po czym pocałowałam go mocno oraz przytuliłam do siebie i wyszłam z domu. Wiedziałam co chcę zrobić i gdzie idę.
Poszłam na molo gdzie nikogo nie było. Włączyłam sobie piosenkę "Never let you go" i usiadłam na barierce gdzie nogi zwisały mi w powietrzu. Wystarczył tylko jeden ruch i...moje życie mogłoby się skończyć...
Z PERSPEKTYWY JUSTINA
Nie miałem pojęcia gdzie pobiegła. Byłem w szoku ale wiedziałem tylko jedno...chciała zrobić to na co nie mógłbym jej nigdy pozwolić. Szybko wybiegłem z domu i pobiegłem w stronę morza. Tylko tam mogła być bo często tam przebywaliśmy. Biegłem ile sił w nogach. Był piękny zachód słońca ale zbierało się na burzę i deszcz. Nagle zobaczyłem w oddali dziewczynę siedzącą na barierce molo.
To była Amy. Pobiegłem jeszcze szybciej. Ona zsuwała się coraz bardziej...już prawie straciłbym ją ale zdążyłem.
Z PERSPEKTYWY AMY
-Po co tu przyszedłeś i jak mnie znalazłeś?!-zapytałam.
-Domyślałem się co chcesz zrobić i...wiedziałem, że tutaj będziesz bo bardzo często tu razem przebywaliśmy. A teraz proszę zejdź Amy. Powoli...nie rób gwałtownych ruchów bo może się źle skończyć.-dodał.
-Niby po co mam zejść? Może się opamiętasz...-powiedziałam ale nie dokończyłam bo JB mi przerwał.
-Nie rób tego proszę Amy!-mówił i zaczął płakać. -Jesteś jedynym powodem dla którego żyję. Sława nie jest taka fajna...Ty jesteś moim prawdziwym życiem. Rzeczywistością, moim tlenem. Przecież bez Ciebie byłbym nikim. Bo zobacz nikt nie dałby mi tyle co Ty. Takiego uśmiechu który wita mnie codziennie rano...nikt by się mną nie opiekował...Kocham Cię rozumiesz Amy?! Proszę nie rób tego!-powiedział płacząc co raz bardziej i upadł na kolana. Złapał się rękoma za głowę i kontynuował:
-Jeśli to zrobisz to wiedz, że uczynię to samo, bo jesteś częścią mnie...nie chcę Cię tracić...proszę Amy...Ja zaczęłam płakać aż nagle...
Sama się popłakałam haha!

jej ali fajny ten blog!informuj mnie na marissa-bieber.blog.onet.pl
OdpowiedzUsuń