środa, 1 września 2010

Rozdział XIV "Nienawidzę jej!"

-Wiedz też, że nie pozwolę Ci odejść. Nie miałem komu zadedykować tej piosenki "Never let you go" ale teraz już wiem, że to właśnie dla Ciebie jest odpowiednia.-oznajmił Justin.
Nie wiem czemu ale przy tej piosence zawsze płakałam jest taka piękna, a teraz JB powiedział, że dedykuje ją mnie. Zbyt piękne żeby prawdziwe ale muszę się cieszyć z tego co mam. Nagle przypomniało mi się o Katherine. Gdzie ona jest?! Zobaczyłam, że na mojej komodzie leży jakaś kartka. Wzięłam ją do ręki i zaczęłam czytać: Cześć Amy właśnie rodzice po mnie przyjechali i nie chciałam zawracać głowy dzwoniąc do Ciebie. PS: Zadzwoń kiedy będziesz miała czas.
Ja wykonałam telefon, a Justin poszedł do łazienki. Porozmawiałyśmy i musiałam jej opowiedzieć o tym wszystkim co mnie spotkało. Zakończyłyśmy rozmowę, a JB akurat wrócił. Nagle zadzwonił mu telefon. Odebrał i kłócił się z kimś. Był tak wkurzony jak nigdy. Rozłączył się.
-Kto to był?-zapytałam
-Jasmine. Ta dziewczyna z teledysku do "Baby"-mruknął.
-To czemu się tak zdenerwowałeś?!
-Rozpowiada wszystkim, że z nią byłem.
-A byliście razem?
-Oczywiście, że nie ale podobała mi się. Przymilała się do mnie bo chciała być sławna za wszelką cenę...Nienawidzę jej!-powiedział i wstał z łóżka. Stanął przy oknie, a ja podeszłam do niego.
-Skoro to nie jest prawdą nie musisz się denerwować. Ty wiesz swoje, a ona chce Cię tylko wkurzyć bo jest zazdrosna.-powiedziałam i stojąc za nim zaczęłam go całować. On odwrócił się i mnie objął i odwzajemnił mój pocałunek.
Jak zwykle ktoś musiał nam przerwać. Dzwoniła moja mama.
-Cześć córeczko. Jak się masz?-zapytała.
-A no dobrze. Właśnie Justin jest u mnie mam nadzieje, że nie masz nic przeciwko. Muszę się nim opiekować trochę bo miał wypadek.-oznajmiłam.
-Wypadek? Jaki?
-Potrącił go samochód ale ma na szczęście tylko złamaną rękę. Jego mama właśnie pojechała do domu ugotować nam obiad.-dodałam.
-Jak dobrze, że nic mu nie jest. A jego mama nazywa się Pattie tak?
-Tak. Znacie się?
-To moja najlepsza koleżanka ze szkoły.-odparła.
-Oh...i Ty nic mi nie powiedziałaś? Wybaczam Ci.-powiedziałam śmiejąc się. -A jak miewa się babcia?
-A babcia właśnie poszła do kościoła i ma się dobrze. Mój pobyt niestety się przedłuży. Wrócę za 3 dni. Mam nadzieję, że sobie poradzisz prawda?
-Oczywiście. Mają Justina przejdę przez największy ogień więc nie musisz się martwić.-mówiąc to patrzyłam na niego, a on się uśmiechał tak słodko, że aż musiałam powiedzieć mamie iż musimy kończyć. Pożegnałyśmy się, a ja odłożyłam telefon. Skończyliśmy to co zostało przerwane aż nagle...

Znowu krótkie ale nie mam weny. Załamałam się planem lekcji i to dlatego xD Teraz trzeba wziąć się za naukę więc muszę pożegnać się z komputerem na jakiś czas ;/ Aaaaa! Będę płakać ;(

2 komentarze:

  1. no...przeczytałam zaległe:):0hehe...az nagle co!...Ty musisz to robić!!:):)Będzie coś dobrego czy złego!:)ja nie wytrzymam.No szkoła fatalnie....:(:(Nie chce!!!:(:(
    czekam na nn!:)
    pozdro!:)
    nika1994

    OdpowiedzUsuń
  2. Przepraszam a gdzie jest czwarty, piąty itp...?

    OdpowiedzUsuń