Obudziłam się z płaczem.
-Amy co się stało?-zapytał Justin.
-Śniło mi się, że zastrzelili Cię na koncercie...jak dobrze, że to tylko sen-powiedziałam.
-Eh...nie płacz już księżniczko. Co dziś robimy?
-Co tylko zechcesz.-odparłam.
-Hmmm...pójdziemy do wesołego miasteczka...tak tak wiem, że to dziecinne, ale dawno już tam nie byłem-zaproponował śmiejąc się.
-Ja też tam dawno nie byłam więc możemy iść.
-No to dobrze. A więc ja zrobię śniadanie, a Ty spokojnie możesz się przygotować.-dodał kładąc mi palca na usta. On wiedział, że chcę coś powiedzieć.
JB zszedł do kuchni, a ja się ubierałam i czesałam włosy. Nagle zadzwoniła moja mama, że już jutro wraca.
Ja zeszłam na dół i zobaczyłam Biebusia smażącego naleśniki, a do tego jeszcze tańczył. Jak to on.
-Kocham te Twoje ruchy.-oznajmiłam.
-Są takie wyjątkowe nieprawdaż?-zapytał śmiejąc się głośno.
-Taa...a Ty jesteś skromny.-syknęłam i zaczęliśmy się razem śmiać. Justinek podał nam śniadanie. Jak zawsze było dużo śmiechu. Potem poszliśmy do wesołego miasteczka. JB musiał ubrać kaptur i ciemne okulary, ale mimo tego i tak nie obeszło się bez fanek.
-Kiedy one tak na Ciebie nachodzą to nie przeszkadza Ci to?-zapytałam.
-Wiesz prawda jest taka, że bez nich byłbym nikim. Nie umiałbym teraz żyć bez fanek, które proszą o autograf i zdjęcie. Zawsze mnie ciekawiło czemu niektóre moje fanki płaczą widząc mnie albo kiedy daję im autograf. Przecież powinny się cieszyć, a nie płakać.
-No bo widzisz. One tak bardzo Cię kochają. Sama byłam i jestem Twoją fanką. Ich marzenie po prostu się spełnia. Płaczą dlatego bo są szczęśliwe.-oznajmiłam.
-Ohh...teraz już rozumiem.
Chodziliśmy na wszystkie karuzele. Jak zawsze z Justinem świetnie się bawiłam natomiast dzisiejszy sen dużo mi uświadomił. Nie miałabym już dla kogo żyć. Przecież Biebuś jest najlepszą rzeczą jaka mi się przytrafiła i tak nagle miałabym go stracić. Nie...nie przeżyłabym tego. Wiecie jak to jest kiedy bardzo się kogoś kocha, ale ta osoba jest dla nas nieosiągalna...nagle dzieje się coś niesamowitego o czym marzyliśmy już tak dawno i myśleliśmy, że to jest niemożliwe, a jednak. Teraz kiedy jestem przy nim staram się każdą chwilę w jakiś sposób wykorzystać...dać mu to szczęście na które tak dawno czekał. Wszyscy mówią, że wielkie gwiazdy mając kupę kasy nie potrzebują już niczego...pieniądze szczęścia nie dają...owszem pomagają w życiu i to bardzo lecz całe nasze życie polega na tym aby znaleźć drugą połówkę tą część samego siebie. Dopiero wtedy uświadamiamy sobie, że nasze szczęście to miłość...Rozmawialiśmy dużo z Justinem...robiliśmy dużo rzeczy ale cały czas widzę jak on promienieje. Ten jego uśmiech jest zupełnie inny niż zawsze. Spędziliśmy dzień w miasteczku, a teraz Justin zaproponował plażę...
Jutro(postaram się) kolejny rozdział :) Nie kończę tego bo za bardzo mnie to wciągnęło więc...po co kończyć, a z resztą Marta mnie prosiła abym tego nie kończyła więc ten rozdział dla niej :* Mam nadzieję, że się podoba :)

Yeach!!! I dobrze, że nie kończysz!!:!P:) I bardzo dobrze, że to tylko sen był!!:P Już myślałam, że go uśmierciłaś XD:P Czekam na następny:P:)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam:)
nika1994