![]() |
| Ahh te jego usta ^^ Biebergasm! *.* |
wtorek, 31 sierpnia 2010
Powrót do rzeczywistości :(
poniedziałek, 30 sierpnia 2010
Rozdział XIII "Kocham Cię"
-On...Cię kocha-powiedziała mama Justina.
-Skąd pani to wie?-zapytałam
-Widzę to. Z jego oczu można bardzo dużo wyczytać...sposób w jaki na Ciebie patrzy i jego zachowanie. Justin miał już dziewczyny ale to było coś innego. On nie patrzył na nie tak jak na Ciebie. Widać to na prawdę. Dla Ciebie może wydawać się to normalne ale uwierz ja znam go już bardzo długo i wiem jaki jest.-mówiła.
-Jesteśmy ze sobą ale jeszcze nie powiedział mi tego, że mnie kocha. Bardzo opiekował się mną po tej tragedii-powiedziałam płacząc.
-Oh...Amy nie płacz.-dodała i przytuliła mnie.
-Dopiero teraz zdałam sobie sprawę, że jakby Justina przy mnie nie było to chyba tak na prawdę nie miałabym po co żyć. Teraz cały czas dziękuję Bogu, za to, że go mam i mogę na niego liczyć w każdej chwili.-oznajmiłam.
-Justin na prawdę się zmienił przy Tobie. Jest bardzo szczęśliwy bo ma się do kogo przytulić i wie, że ma kogoś kogo nigdy nie zostawi bo tak bardzo mu na Tobie zależy.
Przyszedł lekarz i oznajmił nam, że już jutro JB może wyjść do domu ale należy się nim opiekować.
Bardzo się tym ucieszyłyśmy. Mama kazała mi iść do Justina i posiedzieć z nim chwilę, a ona poszła do kawiarni.
Weszłam do niego na salę. Leżał i miał obróconą głowę tak, że mnie nie widział. Był jakby smutny.
-To znowu ja.-powiedziałam. Justin od razu się uśmiechnął.
-Lekarz powiedział, że już jutro wyjdziesz ze szpitala ale trzeba będzie się Tobą zająć.
-Bardzo się cieszę. A gdzie jest moja mama?
-Poszła na dół do kawiarni i powiedziała abym posiedziała z Tobą.
JB wziął mnie za rękę i powiedział:
-Dziękuję, że ze mną jesteś. Teraz bez Ciebie leżałbym tu i smuciłbym się, a tak to nawet nie zauważam, że miałem jakiś wypadek bo Twoja obecność przysłania to wszystko. Jeszcze raz dziękuję.-oznajmił.
-Na prawdę nie ma za co. Po to ma się kogoś, żeby móc na niego liczyć więc nie dziękuj.-odparłam.
-Możesz mnie przytulić?-zapytał.
-A jak Cię coś zaboli?
-Wytrzymam ten ból przecież jesteś tu.-dodał po czym przytuliłam go. Nie chciał abym go tu zostawiała samego. Czułam to ciepło o którym mówiła mi Pattie. To na prawdę było coś innego.
-Dobrze ja już idę. Twoja mama na mnie czeka. Jutro przyjedziemy po Ciebie.-dorzuciłam.
-A zrobisz coś jeszcze?-zapytał robiąc słodkie oczka które mówiły "proszę zostań".
Pokiwałam głową twierdząco.
-Pocałuj mnie. Ale nie tak lekko...-powiedział uśmiechając się.
Przysunęłam się do niego i pocałowałam go tak bardzo bardzo mocno. Nie tak jak zwykle tylko tak, żeby starczyło mu do jutra.
-To było boskie.-szepnął.
Wziął mnie za rękę i nie pozwolił mi iść aż w końcu puścił.
-Do jutra słońce.-powiedziałam i wyszłam.
Udałam się do kawiarni i razem z Pattie wyszłyśmy ze szpitala kierując się do samochodu. Będąc już w domu położyłam się spać. Zasnęłam...
Rano przyjechała po mnie mama JB i pojechałyśmy po niego. Wszystko załatwiłyśmy i przywiozłyśmy go do mojego domu.
-Ja pojadę do nas i ugotuję jakiś dobry obiad, a Ty Amy zostań z Justinem.-oznajmiła Pattie.
-Dobrze proszę pani.
Ja i Justin poszliśmy do mojego pokoju. Justin usiadł na moim łóżku. Miał rękę w gipsie. Biedny. Przytuliłam go więc.
-Amy ja chcę Ci coś powiedzieć.
-Słucham.
Biebuś wziął mnie za rękę i zaczął mówić.
-Jak już Ci mówiłem sprawiasz, że jestem najszczęśliwszym chłopakiem na całej ziemi. Dziękuję za to, że jesteś i mogę na Ciebie liczyć. To też już wiesz ale nie wiesz o tym że...Kocham Cię. Teraz mam dla kogo żyć.-puścił moją rękę i zaczął mnie głaskać po twarzy.-Widzisz...mój świat się zmienił. Chcę po prostu żebyś wiedziała jak bardzo jesteś dla mnie ważna.-dodał.
Ja od razu go przytuliłam tak mocno, że prawie się udusił.
-Justin ja też Cię kocham nawet nie wyobrażasz sobie jak bardzo. Wspierasz mnie w tak ciężkich dla mnie chwilach...jesteś przy mnie. W sumie razem się wspieramy i to jest piękne.
-Wiedz też, że...
Taa...znowu wielokropek ^^Ah jak ja to kocham xD!
-Skąd pani to wie?-zapytałam
-Widzę to. Z jego oczu można bardzo dużo wyczytać...sposób w jaki na Ciebie patrzy i jego zachowanie. Justin miał już dziewczyny ale to było coś innego. On nie patrzył na nie tak jak na Ciebie. Widać to na prawdę. Dla Ciebie może wydawać się to normalne ale uwierz ja znam go już bardzo długo i wiem jaki jest.-mówiła.
-Jesteśmy ze sobą ale jeszcze nie powiedział mi tego, że mnie kocha. Bardzo opiekował się mną po tej tragedii-powiedziałam płacząc.
-Oh...Amy nie płacz.-dodała i przytuliła mnie.
-Dopiero teraz zdałam sobie sprawę, że jakby Justina przy mnie nie było to chyba tak na prawdę nie miałabym po co żyć. Teraz cały czas dziękuję Bogu, za to, że go mam i mogę na niego liczyć w każdej chwili.-oznajmiłam.
-Justin na prawdę się zmienił przy Tobie. Jest bardzo szczęśliwy bo ma się do kogo przytulić i wie, że ma kogoś kogo nigdy nie zostawi bo tak bardzo mu na Tobie zależy.
Przyszedł lekarz i oznajmił nam, że już jutro JB może wyjść do domu ale należy się nim opiekować.
Bardzo się tym ucieszyłyśmy. Mama kazała mi iść do Justina i posiedzieć z nim chwilę, a ona poszła do kawiarni.
Weszłam do niego na salę. Leżał i miał obróconą głowę tak, że mnie nie widział. Był jakby smutny.
-To znowu ja.-powiedziałam. Justin od razu się uśmiechnął.
-Lekarz powiedział, że już jutro wyjdziesz ze szpitala ale trzeba będzie się Tobą zająć.
-Bardzo się cieszę. A gdzie jest moja mama?
-Poszła na dół do kawiarni i powiedziała abym posiedziała z Tobą.
JB wziął mnie za rękę i powiedział:
-Dziękuję, że ze mną jesteś. Teraz bez Ciebie leżałbym tu i smuciłbym się, a tak to nawet nie zauważam, że miałem jakiś wypadek bo Twoja obecność przysłania to wszystko. Jeszcze raz dziękuję.-oznajmił.
-Na prawdę nie ma za co. Po to ma się kogoś, żeby móc na niego liczyć więc nie dziękuj.-odparłam.
-Możesz mnie przytulić?-zapytał.
-A jak Cię coś zaboli?
-Wytrzymam ten ból przecież jesteś tu.-dodał po czym przytuliłam go. Nie chciał abym go tu zostawiała samego. Czułam to ciepło o którym mówiła mi Pattie. To na prawdę było coś innego.
-Dobrze ja już idę. Twoja mama na mnie czeka. Jutro przyjedziemy po Ciebie.-dorzuciłam.
-A zrobisz coś jeszcze?-zapytał robiąc słodkie oczka które mówiły "proszę zostań".
Pokiwałam głową twierdząco.
-Pocałuj mnie. Ale nie tak lekko...-powiedział uśmiechając się.
Przysunęłam się do niego i pocałowałam go tak bardzo bardzo mocno. Nie tak jak zwykle tylko tak, żeby starczyło mu do jutra.
-To było boskie.-szepnął.
Wziął mnie za rękę i nie pozwolił mi iść aż w końcu puścił.
-Do jutra słońce.-powiedziałam i wyszłam.
Udałam się do kawiarni i razem z Pattie wyszłyśmy ze szpitala kierując się do samochodu. Będąc już w domu położyłam się spać. Zasnęłam...
Rano przyjechała po mnie mama JB i pojechałyśmy po niego. Wszystko załatwiłyśmy i przywiozłyśmy go do mojego domu.
-Ja pojadę do nas i ugotuję jakiś dobry obiad, a Ty Amy zostań z Justinem.-oznajmiła Pattie.
-Dobrze proszę pani.
Ja i Justin poszliśmy do mojego pokoju. Justin usiadł na moim łóżku. Miał rękę w gipsie. Biedny. Przytuliłam go więc.
-Amy ja chcę Ci coś powiedzieć.
-Słucham.
Biebuś wziął mnie za rękę i zaczął mówić.
-Jak już Ci mówiłem sprawiasz, że jestem najszczęśliwszym chłopakiem na całej ziemi. Dziękuję za to, że jesteś i mogę na Ciebie liczyć. To też już wiesz ale nie wiesz o tym że...Kocham Cię. Teraz mam dla kogo żyć.-puścił moją rękę i zaczął mnie głaskać po twarzy.-Widzisz...mój świat się zmienił. Chcę po prostu żebyś wiedziała jak bardzo jesteś dla mnie ważna.-dodał.
Ja od razu go przytuliłam tak mocno, że prawie się udusił.
-Justin ja też Cię kocham nawet nie wyobrażasz sobie jak bardzo. Wspierasz mnie w tak ciężkich dla mnie chwilach...jesteś przy mnie. W sumie razem się wspieramy i to jest piękne.
-Wiedz też, że...
Taa...znowu wielokropek ^^Ah jak ja to kocham xD!
niedziela, 29 sierpnia 2010
Rozdział XII "Pamiętaj, że jestem przy Tobie"
Nagle do domu weszła Pani Pattie.
-Cześć!-powiedziała
-Dzień dobry! -wykrzyczałam z kuchni.
-Cześć mamo. Jak leci?
-A dobrze. Przyniosłam Wam obiad.
-Justin właśnie zamierzał coś nam ugotować ale dobrze, że Pani przyszła-powiedziałam śmiejąc się.
JB miał minę w stylu "czy Ty sobie żartujesz". Ja szturchnęłam go łokciem i zaczęliśmy się śmiać.
Mama Biebusia odgrzała nam obiad po czym zjedliśmy go.
-Było bardzo smaczne. Dziękuję.-oznajmiłam myjąc po sobie talerz.
-Muszę na chwilę wyjść do Ryana ale zaraz wrócę.-dodał Justin i wyszedł z domu. Ja razem z Pattie siedziałyśmy przed telewizorem. Pytała mnie czy wszystko w porządku i czy Justin się mną opiekuje. Opowiedziałam jej wszystko. Stwierdziłam, że jest bardzo miłą kobietą tak jak mówił mi Justin.
Nagle usłyszałyśmy pisk opon i hałas jakby kogoś potrąciło auto. Wychyliłyśmy się przez okno. Ujrzałyśmy Justina który nieprzytomny leżał na ulicy. Ja wybiegłam z domu, a Pattie zadzwoniła na pogotowie i po policję. Justin oddychał ale nie reagował na moje słowa. Już za chwilę mama Justina wybiegła na ulicę. Kierowca pojazdu bardzo nas przepraszał i panikował. Justin leżał, a ja trzymałam go za rękę. "Pamiętaj, że jestem przy Tobie"-powiedziałam. Karetka przyjechała i wzięli go do szpitala. Ja i mama Justina pojechałyśmy za nimi. Policja zajęła się kierowcą który spowodował wypadek. Kiedy dotarłyśmy na miejsce lekarz powiedział, że życiu Justina nic nie zagraża. Ma stłuczenia i zadarcia oraz złamaną rękę ale, że szybko dojdzie do siebie. Pozwolił nam wejść do niego na salę.
Zobaczyłam go. Leżał na łóżku. Był przytomny. Mama Justina musiała iść załatwić kilka spraw. Przede wszystkim pojechała po jakieś przekąski i picie dla niego.
-Justin jak to się stało?-zapytałam. Trzymałam go za rękę.
-Szedłem przez ulicę i zamyśliłem się...myślałem o Tobie-odparł śmiejąc się.
-Dobrze, że nic poważnego Ci się nie stało. Co by było gdybym Cię straciła?
-Hmm...nie wiem. Następnym razem będę uważał.
Pocałowałam go w czoło. Rozmawialiśmy tak chwilę i przyszła mama Justina.
-To ja już pójdę.-powiedziałam i przytuliłam Justina oraz dałam mu buziaka w usta.
-Pa skarbie-dodał JB.
Ja stałam przed jego salą. Usiadłam na krześle i zasnęłam. Obudziła mnie mama Pattie. Nie wiem ile spałam.
-Amy...on...on...
Tak koniec haha! Takie tragiczne ale mama dała mi pomysł xD Mam nadzieję, że się podoba ;D
-Cześć!-powiedziała
-Dzień dobry! -wykrzyczałam z kuchni.
-Cześć mamo. Jak leci?
-A dobrze. Przyniosłam Wam obiad.
-Justin właśnie zamierzał coś nam ugotować ale dobrze, że Pani przyszła-powiedziałam śmiejąc się.
JB miał minę w stylu "czy Ty sobie żartujesz". Ja szturchnęłam go łokciem i zaczęliśmy się śmiać.
Mama Biebusia odgrzała nam obiad po czym zjedliśmy go.
-Było bardzo smaczne. Dziękuję.-oznajmiłam myjąc po sobie talerz.
-Muszę na chwilę wyjść do Ryana ale zaraz wrócę.-dodał Justin i wyszedł z domu. Ja razem z Pattie siedziałyśmy przed telewizorem. Pytała mnie czy wszystko w porządku i czy Justin się mną opiekuje. Opowiedziałam jej wszystko. Stwierdziłam, że jest bardzo miłą kobietą tak jak mówił mi Justin.
Nagle usłyszałyśmy pisk opon i hałas jakby kogoś potrąciło auto. Wychyliłyśmy się przez okno. Ujrzałyśmy Justina który nieprzytomny leżał na ulicy. Ja wybiegłam z domu, a Pattie zadzwoniła na pogotowie i po policję. Justin oddychał ale nie reagował na moje słowa. Już za chwilę mama Justina wybiegła na ulicę. Kierowca pojazdu bardzo nas przepraszał i panikował. Justin leżał, a ja trzymałam go za rękę. "Pamiętaj, że jestem przy Tobie"-powiedziałam. Karetka przyjechała i wzięli go do szpitala. Ja i mama Justina pojechałyśmy za nimi. Policja zajęła się kierowcą który spowodował wypadek. Kiedy dotarłyśmy na miejsce lekarz powiedział, że życiu Justina nic nie zagraża. Ma stłuczenia i zadarcia oraz złamaną rękę ale, że szybko dojdzie do siebie. Pozwolił nam wejść do niego na salę.
Zobaczyłam go. Leżał na łóżku. Był przytomny. Mama Justina musiała iść załatwić kilka spraw. Przede wszystkim pojechała po jakieś przekąski i picie dla niego.
-Justin jak to się stało?-zapytałam. Trzymałam go za rękę.
-Szedłem przez ulicę i zamyśliłem się...myślałem o Tobie-odparł śmiejąc się.
-Dobrze, że nic poważnego Ci się nie stało. Co by było gdybym Cię straciła?
-Hmm...nie wiem. Następnym razem będę uważał.
Pocałowałam go w czoło. Rozmawialiśmy tak chwilę i przyszła mama Justina.
-To ja już pójdę.-powiedziałam i przytuliłam Justina oraz dałam mu buziaka w usta.
-Pa skarbie-dodał JB.
Ja stałam przed jego salą. Usiadłam na krześle i zasnęłam. Obudziła mnie mama Pattie. Nie wiem ile spałam.
-Amy...on...on...
Tak koniec haha! Takie tragiczne ale mama dała mi pomysł xD Mam nadzieję, że się podoba ;D
sobota, 28 sierpnia 2010
Rozdział XI "Czy chciałabyś...?"
Justin nagle się obudził i jak szalony rzucił się na mnie i zaczął śpiewać.
-Co Ci się dzieje?-zapytałam śmiejąc się.
-Śnił mi się koncert na którym Cię zobaczyłem po raz pierwszy.
-Dobrze już dobrze. Śpij słodko Justin.-mruknęłam.
Justin położył się koło mnie i przykrył nas kołdrą po czym objął mnie. I zasnęliśmy.
Obudziliśmy się o 11:13.
-Wstawaj śpiochu-powiedziałam rzucając w Biebusia poduszką.
Obudził się i zaczęliśmy się ogarniać. Ja byłam szybsza więc poszłam do kuchni i zrobiłam śniadanie. JB zszedł i zjedliśmy. Włączyliśmy TV i oglądnęliśmy jakieś filmy. Następnie Justin oznajmił, że ma niespodziankę. Zawiązał mi opaskę na oczach i wyprowadził mnie z domu. Było około godziny 18. Słońce już powoli zachodziło.
-Gdzie idziemy?-zapytałam.
-Zaraz się dowiesz.-oznajmił.
Szliśmy 10 minut. Kiedy dotarliśmy na miejsce Justin powiedział:
-Nie otwieraj oczu. I ściągnął mi opaskę. Wziął mnie za rękę. Czułam, że idziemy po czymś miękkim i delikatnym.
-Już. Możesz otworzyć swoje piękne oczy.-oznajmił.
Doznałam szoku. Siedzieliśmy na jakimś kocu do którego najpierw szliśmy "ścieżką" usłaną z płatków róż. Szum morza był taki cichy. Zaniemówiłam.
-Amy...przyszliśmy tu po to bo chcę Cię o coś zapytać.-oznajmił Biebuś.
Chwycił mnie za rękę, popatrzył mi w oczy i mówił:
-Od kiedy Cię zobaczyłem, myślę o niczym innym poza Tobą. Twoja obecność sprawia, że jestem bardzo szczęśliwy. Po prostu brak mi słów by opisać to jak się przy Tobie czuję. To co teraz przeżywam jest niezwykłe bo...mam Ciebie, Twój uśmiech i to jest takie niesamowite. Dlatego chcę wiedzieć czy...Amy czy chciałabyś być ze mną? Wiem, że znamy się tak krótko ale ja dłużej nie potrafię tego ukrywać.
Moje życie stanęło w miejscu. Jeszcze tak niedawno mogłam pomarzyć o tym aby go chociaż dotknąć, dostać od niego autograf, a teraz pyta czy chciałabym z nim być. Do oczu napłynęło mi morze łez.
-Justin...kilka dni temu mogłam tylko pomarzyć o tym co teraz usłyszałam, a teraz to dzieje się na prawdę. Oczywiście, że tak...chcę z Tobą być choćby nie wiem co miało stanąć nam na drodze-oznajmiłam i zaczęłam płakać.
Justin przytulił mnie bardzo mocno i pocałował lekko w usta.
-Dziękuję Amy.
-Nie Justin. To ja dziękuję. Nigdy nie wierzyłam w to, że moje marzenie się spełni. Było takie trudne do osiągnięcia, a teraz nagle zrozumiałam, że nie warto się poddawać i zawsze trzeba wierzyć w to, że się uda.-dodałam i rzuciłam mu się w ramiona.
Słońce zachodziło, a my siedzieliśmy tam bardzo długo. Nie byliśmy w stanie wrócić do domu więc postanowiliśmy, że tam prześpimy noc. Wtuliłam się w Justina i zasnęliśmy. Rano kiedy otworzyłam oczy zobaczyłam Justina który mnie przytula.
-Jak się spało księżniczko?-zapytał.
-W Twoich ramionach czuję się taka bezpieczna.-odparłam.
Justin zaśmiał się po czym pocałował mnie w czoło. Rozmawialiśmy i śmialiśmy się. Zebraliśmy się i poszliśmy do domu. Justin stwierdził, że zrobi nam coś do jedzenia...
Znów krótki no ale nie mam weny dzisiaj chyba przez tą pogodę ;/
-Co Ci się dzieje?-zapytałam śmiejąc się.
-Śnił mi się koncert na którym Cię zobaczyłem po raz pierwszy.
-Dobrze już dobrze. Śpij słodko Justin.-mruknęłam.
Justin położył się koło mnie i przykrył nas kołdrą po czym objął mnie. I zasnęliśmy.
Obudziliśmy się o 11:13.
-Wstawaj śpiochu-powiedziałam rzucając w Biebusia poduszką.
Obudził się i zaczęliśmy się ogarniać. Ja byłam szybsza więc poszłam do kuchni i zrobiłam śniadanie. JB zszedł i zjedliśmy. Włączyliśmy TV i oglądnęliśmy jakieś filmy. Następnie Justin oznajmił, że ma niespodziankę. Zawiązał mi opaskę na oczach i wyprowadził mnie z domu. Było około godziny 18. Słońce już powoli zachodziło.
-Gdzie idziemy?-zapytałam.
-Zaraz się dowiesz.-oznajmił.
Szliśmy 10 minut. Kiedy dotarliśmy na miejsce Justin powiedział:
-Nie otwieraj oczu. I ściągnął mi opaskę. Wziął mnie za rękę. Czułam, że idziemy po czymś miękkim i delikatnym.
-Już. Możesz otworzyć swoje piękne oczy.-oznajmił.
Doznałam szoku. Siedzieliśmy na jakimś kocu do którego najpierw szliśmy "ścieżką" usłaną z płatków róż. Szum morza był taki cichy. Zaniemówiłam.
-Amy...przyszliśmy tu po to bo chcę Cię o coś zapytać.-oznajmił Biebuś.
Chwycił mnie za rękę, popatrzył mi w oczy i mówił:
-Od kiedy Cię zobaczyłem, myślę o niczym innym poza Tobą. Twoja obecność sprawia, że jestem bardzo szczęśliwy. Po prostu brak mi słów by opisać to jak się przy Tobie czuję. To co teraz przeżywam jest niezwykłe bo...mam Ciebie, Twój uśmiech i to jest takie niesamowite. Dlatego chcę wiedzieć czy...Amy czy chciałabyś być ze mną? Wiem, że znamy się tak krótko ale ja dłużej nie potrafię tego ukrywać.
Moje życie stanęło w miejscu. Jeszcze tak niedawno mogłam pomarzyć o tym aby go chociaż dotknąć, dostać od niego autograf, a teraz pyta czy chciałabym z nim być. Do oczu napłynęło mi morze łez.
-Justin...kilka dni temu mogłam tylko pomarzyć o tym co teraz usłyszałam, a teraz to dzieje się na prawdę. Oczywiście, że tak...chcę z Tobą być choćby nie wiem co miało stanąć nam na drodze-oznajmiłam i zaczęłam płakać.
Justin przytulił mnie bardzo mocno i pocałował lekko w usta.
-Dziękuję Amy.
-Nie Justin. To ja dziękuję. Nigdy nie wierzyłam w to, że moje marzenie się spełni. Było takie trudne do osiągnięcia, a teraz nagle zrozumiałam, że nie warto się poddawać i zawsze trzeba wierzyć w to, że się uda.-dodałam i rzuciłam mu się w ramiona.
Słońce zachodziło, a my siedzieliśmy tam bardzo długo. Nie byliśmy w stanie wrócić do domu więc postanowiliśmy, że tam prześpimy noc. Wtuliłam się w Justina i zasnęliśmy. Rano kiedy otworzyłam oczy zobaczyłam Justina który mnie przytula.
-Jak się spało księżniczko?-zapytał.
-W Twoich ramionach czuję się taka bezpieczna.-odparłam.
Justin zaśmiał się po czym pocałował mnie w czoło. Rozmawialiśmy i śmialiśmy się. Zebraliśmy się i poszliśmy do domu. Justin stwierdził, że zrobi nam coś do jedzenia...
Znów krótki no ale nie mam weny dzisiaj chyba przez tą pogodę ;/
piątek, 27 sierpnia 2010
Rozdział X "Przy Tobie czuję się taki..."
Złapał mnie za rękę i powiedział...
-Amy posłuchaj. Chociaż znamy się tak krótko to...przy Tobie czuję się taki szczęśliwy jak nigdy wcześniej. Nawet moja sława mnie tak nie uszczęśliwia. Owszem to jest niesamowite przeżycie. Lecz kiedy Cię zobaczyłem wiedziałem, że to Ty...sprawisz, że na mojej twarzy pojawi się szeroki szczerozłoty uśmiech. Kiedy Ty się uśmiechasz ja też się uśmiecham. To jest takie cudowne, że aż brak mi słów by to opisać. Teraz nie przejmuję się niczym bo mam Ciebie Amy.-te słowa brzmiały tak pięknie, że sama w to nie wierzyłam. Uśmiechał się, a jego piękne oczy błyszczały w świetle świec stojących na stole.
-Justin...ja nie wiem co powiedzieć...
-Nie musisz nic mówić Amy-oznajmił i nasze twarze przybliżyły się do siebie. Nasze usta się złączyły. Jego wargi były takie aksamitne i jedwabne...takie miękkie. Kiedy oderwaliśmy się od siebie JB dodał:
-Nie wiedziałem jak to powiedzieć ale w końcu znalazłem sposób aby dobrze ubrać w zdania to co czuję.
-Te słowa były najpiękniejsze jakie kiedykolwiek w życiu słyszałam.-odparłam
Siedzieliśmy tak wpatrując się w siebie, po czym przyszedł kelner i podał rachunek który zapłacił ten niewiarygodny chłopak który jeszcze kilka dni temu był tylko w zasięgu mojego monitora od komputera, a teraz jestem tu z nim. Nie wiem jakim cudem to się stało ale niech się nie kończy.
Wyszliśmy z restauracji i poszliśmy do mojego domu.
-Chodźmy na plażę popływać.-powiedział Just.
-Okey tylko się przebiorę w mój strój i możemy iść-odparłam i pobiegłam do łazienki. Ubrałam swój fioletowy strój i na niego kolorowe szorty.
-Już możemy iść.
-Zauważyłem, że masz dużo ubrań w moim ulubionym kolorze-dodał Justin uśmiechając się po czym podszedł i złapał mnie za biodra.
Postanowiliśmy już wyjść z domu i udać się na plażę. Na szczęście tam nigdy nie było ludzi więc JB był bezpieczny. Będąc już na miejscu ściągnęliśmy buty i ubrania, a po chwili Just wziął mnie na ręce i pobiegł ze mną do wody.
Topiliśmy się i pływaliśmy. Było cudownie jak zawsze z Biebusiem(tak go nazywam xD).
Kiedy zrobiło się zimno stwierdziliśmy, że nie ma po co czekać na słońce i udaliśmy się do domu. Zamówiliśmy pizzę i oglądnęliśmy film.
-Justin jestem już zmęczona. Jeśli nie chcesz nie musisz iść spać.-oznajmiłam.
-Ja też padam z nóg więc chodźmy się kąpać. Mieliśmy dwie łazienki więc zrobiliśmy to za jednym razem w tym samym czasie oczywiście osobno.
Po wyjściu z łazienek Justin powiedział:
-Dziś śpię z Tobą. W tym drugim pokoju jest tak mroczno i czuję się samotny.-mówiąc to zrobił słodką minę.
-No dobrze. Ale nie zabieraj mi całej kołdry.-dodałam i dałam mu buziaka w...nos haha!
Wskoczyliśmy do łóżek i nawet nie wiem kiedy zasnęliśmy. W środku nocy obudziłam się i zobaczyłam, że to ja zabrałam JB-iemu całą kołdrę więc postanowiłam się z nim podzielić. Nagle obudził się i jak szalony...
Wiem, że krótkie ale jestem padnięta i nie mam czasu aby wymyślić coś lepszego xD Kocham kończyć w takich momentach :) Mam nadzieję, że się podoba xD
-Amy posłuchaj. Chociaż znamy się tak krótko to...przy Tobie czuję się taki szczęśliwy jak nigdy wcześniej. Nawet moja sława mnie tak nie uszczęśliwia. Owszem to jest niesamowite przeżycie. Lecz kiedy Cię zobaczyłem wiedziałem, że to Ty...sprawisz, że na mojej twarzy pojawi się szeroki szczerozłoty uśmiech. Kiedy Ty się uśmiechasz ja też się uśmiecham. To jest takie cudowne, że aż brak mi słów by to opisać. Teraz nie przejmuję się niczym bo mam Ciebie Amy.-te słowa brzmiały tak pięknie, że sama w to nie wierzyłam. Uśmiechał się, a jego piękne oczy błyszczały w świetle świec stojących na stole.
-Justin...ja nie wiem co powiedzieć...
-Nie musisz nic mówić Amy-oznajmił i nasze twarze przybliżyły się do siebie. Nasze usta się złączyły. Jego wargi były takie aksamitne i jedwabne...takie miękkie. Kiedy oderwaliśmy się od siebie JB dodał:
-Nie wiedziałem jak to powiedzieć ale w końcu znalazłem sposób aby dobrze ubrać w zdania to co czuję.
-Te słowa były najpiękniejsze jakie kiedykolwiek w życiu słyszałam.-odparłam
Siedzieliśmy tak wpatrując się w siebie, po czym przyszedł kelner i podał rachunek który zapłacił ten niewiarygodny chłopak który jeszcze kilka dni temu był tylko w zasięgu mojego monitora od komputera, a teraz jestem tu z nim. Nie wiem jakim cudem to się stało ale niech się nie kończy.
Wyszliśmy z restauracji i poszliśmy do mojego domu.
-Chodźmy na plażę popływać.-powiedział Just.
-Okey tylko się przebiorę w mój strój i możemy iść-odparłam i pobiegłam do łazienki. Ubrałam swój fioletowy strój i na niego kolorowe szorty.
-Już możemy iść.
-Zauważyłem, że masz dużo ubrań w moim ulubionym kolorze-dodał Justin uśmiechając się po czym podszedł i złapał mnie za biodra.
Postanowiliśmy już wyjść z domu i udać się na plażę. Na szczęście tam nigdy nie było ludzi więc JB był bezpieczny. Będąc już na miejscu ściągnęliśmy buty i ubrania, a po chwili Just wziął mnie na ręce i pobiegł ze mną do wody.
Topiliśmy się i pływaliśmy. Było cudownie jak zawsze z Biebusiem(tak go nazywam xD).
Kiedy zrobiło się zimno stwierdziliśmy, że nie ma po co czekać na słońce i udaliśmy się do domu. Zamówiliśmy pizzę i oglądnęliśmy film.
-Justin jestem już zmęczona. Jeśli nie chcesz nie musisz iść spać.-oznajmiłam.
-Ja też padam z nóg więc chodźmy się kąpać. Mieliśmy dwie łazienki więc zrobiliśmy to za jednym razem w tym samym czasie oczywiście osobno.
Po wyjściu z łazienek Justin powiedział:
-Dziś śpię z Tobą. W tym drugim pokoju jest tak mroczno i czuję się samotny.-mówiąc to zrobił słodką minę.
-No dobrze. Ale nie zabieraj mi całej kołdry.-dodałam i dałam mu buziaka w...nos haha!
Wskoczyliśmy do łóżek i nawet nie wiem kiedy zasnęliśmy. W środku nocy obudziłam się i zobaczyłam, że to ja zabrałam JB-iemu całą kołdrę więc postanowiłam się z nim podzielić. Nagle obudził się i jak szalony...
Wiem, że krótkie ale jestem padnięta i nie mam czasu aby wymyślić coś lepszego xD Kocham kończyć w takich momentach :) Mam nadzieję, że się podoba xD
czwartek, 26 sierpnia 2010
Rozdział IX "Dziękuję..."
Przyciągną mnie do siebie i wziął na ręce.
-Justin. Haha! Co Ty wyprawiasz?-zapytałam śmiejąc się.
-Niosę Cię. Wiem, że zapytasz dlaczego więc ja już uprzedzę Twoje pytanie i odpowiem teraz. Niosę Cię dlatego bo chcę.-powiedział słodki Justin uśmiechając się. Przez cały czas niósł mnie do domu. Nagle ja zasnęłam na jego rękach.
Rano obudziłam się w łóżku. Justina nie było ale postanowiłam, że jeszcze poleżę.
Nagle usłyszałam jakiś hałas dobiegający z kuchni. Po chwili do pokoju wszedł Justin.
-Cześć. Jak się spało? Nie chciałem Cię budzić bo tak słodko spałaś więc położyłem Cię na łóżku i przykryłem kołderką. Pomyślałem, że zrobię Ci śniadanie do łóżka bo należy Ci się za to co teraz przeżywasz.-mówił kładąc tacę ze śniadaniem na moich kolanach.
-Awww...Justin to takie słodkie. Dziękuję...za to, że jesteś ze mną w takich trudnych chwilach chociaż znamy się tak krótko.-dodałam i pocałowałam go w policzek.
-Nie ma za co. I dziękuję za...-oznajmił. Miał taką słodką minkę. Był taki ucieszony. Wiedziałam, że go to ucieszy ale, że aż tak.
-Tak nie ma za co. Należało Ci się.
Zjadłam śniadanie po czym popędziłam do łazienki. Ogarnęłam się i wyszłam. Justin siedział na łóżku i robił coś na telefonie. Usiadłam koło niego.
-Co będziemy dziś robić?-zapytałam.
-Co tylko zechcesz.-odparł głaszcząc mnie po ramieniu.
-Dzisiaj mam ochotę na...Ty wybierz bo ja sama nie wiem.
-Pójdziemy do jakiejś restauracji. Co Ty na to?-zapytał
-Dobrze ale jest jeden mały problem. Jeśli Cię ktoś zobaczy ze mną będzie źle.
-Założę okulary. Z resztą zamówię stolik w pomieszczeniu gdzie nikogo oprócz nas nie będzie.-pocieszał mnie Justin.
-Masz bardzo dobre argumenty. Cały czas mnie do czegoś przekonujesz nie upierając się.-dodałam
-No wiesz ma się to coś.-powiedział trzepiąc swoimi włosami i puszczając mi oczko. Jak ja to kochałam...
ahh.
-A w co się mam ubrać?-zapytałam
-W coś ładnego.-oznajmił JB. - To Ty coś wybierz, a ja zadzwonię i zamówię nam stolik.-dodał.
Ja szperałam w szafie, aż w końcu znalazłam coś ciekawego co mogłabym na siebie włożyć. To było coś mniej więcej takiego:
Do tego ubrałam swoje balerinki. Włosy rozpuściłam, a na rękę ubrałam bransoletkę w kolorze fioletowym. Pomalowałam się trochę aby nikogo nie wystraszyć. Justin siedział w pokoju.
-Wow! Amy...jak Ty pięknie wyglądasz.-oznajmił Justin uśmiechając się szeroko i wytrzeszczając swoje piękne brązowe oczy.
-Ahh...dziękuję. Nie miałam co na siebie włożyć więc...
-Nie! To jest świetne.-dodał po czym on wziął jakieś ciuchy i pobiegł do łazienki.
Ubrał się tak:
-Ty też jesteś niczego sobie. Jak zawsze.-oznajmiłam.
Była godzina 13.
-No to chyba możemy już iść.
Zanim udaliśmy się do restauracji JB wziął mnie na krótki spacer po okolicy. Na szczęście nikt go nie rozpoznał.
Po godzinie spacerowania poszliśmy do restauracji o nazwie "Love at the table".
Kelner zaprowadził nas do pomieszczenia w którym mieliśmy być sami. Usiedliśmy przy stoliku. Zamówiliśmy po spaghetti i szklance wody. Czekając na nasze zamówienie rozmawialiśmy, a Justin cały czas mnie rozśmieszał. Nagle zadzwonił telefon. To była moja mama która pytała czy wszystko w porządku. Wyjaśniłam jej wszystko po czym pożegnałyśmy się.
Kelner przyniósł nam posiłek. Nagle Justin popatrzył na mnie po czym złapał mnie za rękę i powiedział...
Wiem, że przynudzam ale tak to sobie wszystko wyobrażam xD Zapraszam do komentowania :)
-Justin. Haha! Co Ty wyprawiasz?-zapytałam śmiejąc się.
-Niosę Cię. Wiem, że zapytasz dlaczego więc ja już uprzedzę Twoje pytanie i odpowiem teraz. Niosę Cię dlatego bo chcę.-powiedział słodki Justin uśmiechając się. Przez cały czas niósł mnie do domu. Nagle ja zasnęłam na jego rękach.
Rano obudziłam się w łóżku. Justina nie było ale postanowiłam, że jeszcze poleżę.
Nagle usłyszałam jakiś hałas dobiegający z kuchni. Po chwili do pokoju wszedł Justin.
-Cześć. Jak się spało? Nie chciałem Cię budzić bo tak słodko spałaś więc położyłem Cię na łóżku i przykryłem kołderką. Pomyślałem, że zrobię Ci śniadanie do łóżka bo należy Ci się za to co teraz przeżywasz.-mówił kładąc tacę ze śniadaniem na moich kolanach.
-Awww...Justin to takie słodkie. Dziękuję...za to, że jesteś ze mną w takich trudnych chwilach chociaż znamy się tak krótko.-dodałam i pocałowałam go w policzek.
-Nie ma za co. I dziękuję za...-oznajmił. Miał taką słodką minkę. Był taki ucieszony. Wiedziałam, że go to ucieszy ale, że aż tak.
-Tak nie ma za co. Należało Ci się.
Zjadłam śniadanie po czym popędziłam do łazienki. Ogarnęłam się i wyszłam. Justin siedział na łóżku i robił coś na telefonie. Usiadłam koło niego.
-Co będziemy dziś robić?-zapytałam.
-Co tylko zechcesz.-odparł głaszcząc mnie po ramieniu.
-Dzisiaj mam ochotę na...Ty wybierz bo ja sama nie wiem.
-Pójdziemy do jakiejś restauracji. Co Ty na to?-zapytał
-Dobrze ale jest jeden mały problem. Jeśli Cię ktoś zobaczy ze mną będzie źle.
-Założę okulary. Z resztą zamówię stolik w pomieszczeniu gdzie nikogo oprócz nas nie będzie.-pocieszał mnie Justin.
-Masz bardzo dobre argumenty. Cały czas mnie do czegoś przekonujesz nie upierając się.-dodałam
-No wiesz ma się to coś.-powiedział trzepiąc swoimi włosami i puszczając mi oczko. Jak ja to kochałam...
ahh.
-A w co się mam ubrać?-zapytałam
-W coś ładnego.-oznajmił JB. - To Ty coś wybierz, a ja zadzwonię i zamówię nam stolik.-dodał.
Ja szperałam w szafie, aż w końcu znalazłam coś ciekawego co mogłabym na siebie włożyć. To było coś mniej więcej takiego:
Do tego ubrałam swoje balerinki. Włosy rozpuściłam, a na rękę ubrałam bransoletkę w kolorze fioletowym. Pomalowałam się trochę aby nikogo nie wystraszyć. Justin siedział w pokoju.
-Wow! Amy...jak Ty pięknie wyglądasz.-oznajmił Justin uśmiechając się szeroko i wytrzeszczając swoje piękne brązowe oczy.
-Ahh...dziękuję. Nie miałam co na siebie włożyć więc...
-Nie! To jest świetne.-dodał po czym on wziął jakieś ciuchy i pobiegł do łazienki.
Ubrał się tak:
-Ty też jesteś niczego sobie. Jak zawsze.-oznajmiłam.
Była godzina 13.
-No to chyba możemy już iść.
Zanim udaliśmy się do restauracji JB wziął mnie na krótki spacer po okolicy. Na szczęście nikt go nie rozpoznał.
Po godzinie spacerowania poszliśmy do restauracji o nazwie "Love at the table".
Kelner zaprowadził nas do pomieszczenia w którym mieliśmy być sami. Usiedliśmy przy stoliku. Zamówiliśmy po spaghetti i szklance wody. Czekając na nasze zamówienie rozmawialiśmy, a Justin cały czas mnie rozśmieszał. Nagle zadzwonił telefon. To była moja mama która pytała czy wszystko w porządku. Wyjaśniłam jej wszystko po czym pożegnałyśmy się.
Kelner przyniósł nam posiłek. Nagle Justin popatrzył na mnie po czym złapał mnie za rękę i powiedział...
Wiem, że przynudzam ale tak to sobie wszystko wyobrażam xD Zapraszam do komentowania :)
środa, 25 sierpnia 2010
Rozdział VIII "Jest słodszy niż myślałam"
Justin przysunął się do mnie i...
Położył swoją dłoń na moją.
-Przepraszam-powiedział czerwieniąc się i wziął swoją rękę.
-Nic się nie stało.
-Trochę mnie poniosło. Przy Tobie nie mogę się opanować.
Ja też się zaczerwieniłam. Nagle ktoś przyszedł i przyniósł gitarę.
-Nie mówiłeś, że masz koncert.-powiedziałam.
-Haha! To nie jest koncert. Postanowiłem coś dla Ciebie zaśpiewać.-odparł
-Nie trzeba było ale to miłe z Twojej strony.-dodałam
Justin zaczął śpiewać. Czułam jak łzy cisnął mi się do oczu ale nie chciałam przy nim płakać. To takie głupie.
JB tak słodko się uśmiechał i z jego oczu bił blask. Na koniec piosenki nie mogłam już powstrzymać łez i same zaczęły mi spływać po policzku.
-Amy? Co się dzieje?-zapytał Justin odkładając swoją gitarę na bok.
-No po prostu nie wierzę w to co się dzieje od wczoraj. Teraz wiem, że marzenia się spełniają. Dziękuję za to, że dla mnie zaśpiewałeś.-dodałam.
-Nie ma za co-powiedział i mnie przytulił.
Tym razem nie przepraszał, że go poniosło. Po prostu tak miało być. Chciałam aby ta chwila trwała wiecznie ale wiedziałam, że to nie możliwe. Justin ocierał mi łzy z policzków swoim kciukiem. Nagle zadzwonił mój telefon. To była mama która płakała do telefonu:
-Mamo?! Co się stało???-zapytałam
-Twój tata...nie żyje...-mówiła płacząc co raz bardziej.
-Jak to nie żyje?
-Kiedy wracał z pracy napadli na niego.
-O matko. Zaraz będę. Jestem teraz z Justinem.-powiedziałam łkając.
-Nie. Nie musisz wracać. Proszę zostań z nim jakoś zajmie Ci czas. Nie będziesz wtedy myśleć o tacie. Ja muszę wyjechać do babci na kilka dni. Zostawię Ci pieniądze.-mówiła mama.- Muszę kończyć. Nie jestem w stanie teraz rozmawiać. Kocham Cię i trzymaj się.-dodała
-Papa. Kocham Cię.-odparłam ale ona już się rozłączyła. Ja znów zaczęłam płakać.
-Co się stało?-zapytał JB
-Mój tata...nie żyje. Napadli na niego kiedy wracał z pracy. Moja mama musi jechać do babci na kilka dni.
-O matko. Amy. Możesz na mnie liczyć. Teraz akurat nie mam koncertów więc mogę Cię codziennie odwiedzać.-oznajmił i przytulił mnie mocno. Ja bardzo płakałam, a Justin znów ocierał moje łzy. Spotkało mnie szczęście, a teraz odszedł mój tata. Dlaczego tak musi być?-myślałam.
-Justin. Możesz coś dla mnie zrobić?-zapytałam
-Oczywiście.-odparł uśmiechając się.
-Mógłbyś zamieszkać ze mną na te kilka dni? Wiem, że to dziwnie brzmi ale...-JB przerwał mi
-Przecież mówiłem, że możesz na mnie liczyć. Pójdziesz ze mną do domu po rzeczy dobrze?
-Dobrze.-odparłam
-Przy okazji poznasz moją mamę. Jest prze miła sama zobaczysz.-dodał śmiejąc się.
Poszliśmy do jego domu. Justin przez cały czas mnie pocieszał. Nawet zapomniałam o tej tragedii ale łzy i tak cisnęły mi się do oczu.
-Wiem jak to jest nie mieć taty. Ale mój żyje i widujemy się. Amy na prawdę Ci współczuję. Jest mi bardzo przykro-dodał i pogładził mnie po policzku. On jest słodszy niż myślałam.
Weszliśmy do jego domu w którym było tak cudownie i przytulnie.
-Mamo. To jest Amy. Moja yyy...koleżanka jak na razie-powiedział.
-Amy to moja mama Pattie.
-Dobry wieczór. Bardzo miło jest mi Panią poznać.-oznajmiłam i podałam jej rękę
-Oh Amy. Justin coś mówił o Tobie. Miło mi Cię poznać-powiedziała i odwzajemniła uścisk.
-Mamo. Amy ma przykrą sprawę i to bardzo. Jej tata zmarł, a mama musi wyjechać na kilka dni. Przyszedłem po rzeczy i idę do Amy aby było jej raźniej.-dodał
-Oh Amy. Tak mi przykro.-oznajmiła Pattie i przytuliła mnie.-Jeśli chcecie przyniosę Wam jutro obiad.
-Dobrze mamo.-powiedział Justin i pobiegł na górę do pokoju.
-Amy dobrze, że się znacie. Justin przez cały czas dziwnie się zachowywał. Od wczoraj jest jakby bardziej szczęśliwy. Ja bardzo chcę jego szczęścia. Nie ważne czy będzie z fanką czy z gwiazdą. Ale lepiej jak straci głowę dla kogoś takiego jak Ty niż dla wielkiej gwiazdy.-oznajmiła mama Justina.
-No to co idziemy?-zapytał Justin.
-Tak. To do widzenia-powiedziałam
-Trzymajcie się.-dodała i poszliśmy.
Szliśmy w blasku księżyca jak wczoraj. Justin nagle stanął, złapał mnie za rękę i zapytał:
-Amy...mogę coś zrobić?
-Tak-odparłam chociaż nie wiedziałam co to miało być.
Przyciągnął mnie do siebie głaskając mnie po ręce swoim kciukiem i...
Powiem tylko tyle, że to nie to co myślicie haha xD Jeszcze nie ale mam nadzieję, że podoba się ten rozdział :)
Położył swoją dłoń na moją.
-Przepraszam-powiedział czerwieniąc się i wziął swoją rękę.
-Nic się nie stało.
-Trochę mnie poniosło. Przy Tobie nie mogę się opanować.
Ja też się zaczerwieniłam. Nagle ktoś przyszedł i przyniósł gitarę.
-Nie mówiłeś, że masz koncert.-powiedziałam.
-Haha! To nie jest koncert. Postanowiłem coś dla Ciebie zaśpiewać.-odparł
-Nie trzeba było ale to miłe z Twojej strony.-dodałam
Justin zaczął śpiewać. Czułam jak łzy cisnął mi się do oczu ale nie chciałam przy nim płakać. To takie głupie.
JB tak słodko się uśmiechał i z jego oczu bił blask. Na koniec piosenki nie mogłam już powstrzymać łez i same zaczęły mi spływać po policzku.
-Amy? Co się dzieje?-zapytał Justin odkładając swoją gitarę na bok.
-No po prostu nie wierzę w to co się dzieje od wczoraj. Teraz wiem, że marzenia się spełniają. Dziękuję za to, że dla mnie zaśpiewałeś.-dodałam.
-Nie ma za co-powiedział i mnie przytulił.
Tym razem nie przepraszał, że go poniosło. Po prostu tak miało być. Chciałam aby ta chwila trwała wiecznie ale wiedziałam, że to nie możliwe. Justin ocierał mi łzy z policzków swoim kciukiem. Nagle zadzwonił mój telefon. To była mama która płakała do telefonu:
-Mamo?! Co się stało???-zapytałam
-Twój tata...nie żyje...-mówiła płacząc co raz bardziej.
-Jak to nie żyje?
-Kiedy wracał z pracy napadli na niego.
-O matko. Zaraz będę. Jestem teraz z Justinem.-powiedziałam łkając.
-Nie. Nie musisz wracać. Proszę zostań z nim jakoś zajmie Ci czas. Nie będziesz wtedy myśleć o tacie. Ja muszę wyjechać do babci na kilka dni. Zostawię Ci pieniądze.-mówiła mama.- Muszę kończyć. Nie jestem w stanie teraz rozmawiać. Kocham Cię i trzymaj się.-dodała
-Papa. Kocham Cię.-odparłam ale ona już się rozłączyła. Ja znów zaczęłam płakać.
-Co się stało?-zapytał JB
-Mój tata...nie żyje. Napadli na niego kiedy wracał z pracy. Moja mama musi jechać do babci na kilka dni.
-O matko. Amy. Możesz na mnie liczyć. Teraz akurat nie mam koncertów więc mogę Cię codziennie odwiedzać.-oznajmił i przytulił mnie mocno. Ja bardzo płakałam, a Justin znów ocierał moje łzy. Spotkało mnie szczęście, a teraz odszedł mój tata. Dlaczego tak musi być?-myślałam.
-Justin. Możesz coś dla mnie zrobić?-zapytałam
-Oczywiście.-odparł uśmiechając się.
-Mógłbyś zamieszkać ze mną na te kilka dni? Wiem, że to dziwnie brzmi ale...-JB przerwał mi
-Przecież mówiłem, że możesz na mnie liczyć. Pójdziesz ze mną do domu po rzeczy dobrze?
-Dobrze.-odparłam
-Przy okazji poznasz moją mamę. Jest prze miła sama zobaczysz.-dodał śmiejąc się.
Poszliśmy do jego domu. Justin przez cały czas mnie pocieszał. Nawet zapomniałam o tej tragedii ale łzy i tak cisnęły mi się do oczu.
-Wiem jak to jest nie mieć taty. Ale mój żyje i widujemy się. Amy na prawdę Ci współczuję. Jest mi bardzo przykro-dodał i pogładził mnie po policzku. On jest słodszy niż myślałam.
Weszliśmy do jego domu w którym było tak cudownie i przytulnie.
-Mamo. To jest Amy. Moja yyy...koleżanka jak na razie-powiedział.
-Amy to moja mama Pattie.
-Dobry wieczór. Bardzo miło jest mi Panią poznać.-oznajmiłam i podałam jej rękę
-Oh Amy. Justin coś mówił o Tobie. Miło mi Cię poznać-powiedziała i odwzajemniła uścisk.
-Mamo. Amy ma przykrą sprawę i to bardzo. Jej tata zmarł, a mama musi wyjechać na kilka dni. Przyszedłem po rzeczy i idę do Amy aby było jej raźniej.-dodał
-Oh Amy. Tak mi przykro.-oznajmiła Pattie i przytuliła mnie.-Jeśli chcecie przyniosę Wam jutro obiad.
-Dobrze mamo.-powiedział Justin i pobiegł na górę do pokoju.
-Amy dobrze, że się znacie. Justin przez cały czas dziwnie się zachowywał. Od wczoraj jest jakby bardziej szczęśliwy. Ja bardzo chcę jego szczęścia. Nie ważne czy będzie z fanką czy z gwiazdą. Ale lepiej jak straci głowę dla kogoś takiego jak Ty niż dla wielkiej gwiazdy.-oznajmiła mama Justina.
-No to co idziemy?-zapytał Justin.
-Tak. To do widzenia-powiedziałam
-Trzymajcie się.-dodała i poszliśmy.
Szliśmy w blasku księżyca jak wczoraj. Justin nagle stanął, złapał mnie za rękę i zapytał:
-Amy...mogę coś zrobić?
-Tak-odparłam chociaż nie wiedziałam co to miało być.
Przyciągnął mnie do siebie głaskając mnie po ręce swoim kciukiem i...
Powiem tylko tyle, że to nie to co myślicie haha xD Jeszcze nie ale mam nadzieję, że podoba się ten rozdział :)
Rozdział VII "Spacer"
Zapadła cisza...
-Masz jutro czas?-zapytał mój idol.
-Tak. W sumie przez całe wakacje będę miała czas bo nigdzie się nie wybieramy.-odparłam
-A dasz się zaprosić na spacer?
-Jeśli tak bardzo chcesz.-mruknęłam uśmiechając się lekko.
-Proszę-powiedział robiąc słodką minkę.
-No dobrze.
Było mi bardzo zimno. Justin to zobaczył i postanowił dać mi swoją bluzę.
-Justin...nie trzeba było.-powiedziałam.
-Nic nie mów. Ja już jestem taki opiekuńczy więc nie mógłbym tak siedzieć i patrzeć jak się trzęsiesz.-odparł.
-Dziękuję. Ale teraz Tobie będzie zimno.
Justin popatrzył na mnie z szyderczym uśmiechem.
-Dobrze już nic nie mówię.-syknęłam.
Siedzieliśmy tak przez 10 minut.
-Chodźmy już. Chce mi się spać.-oznajmiłam.
-Okey Amy.-powiedział Justin i poszliśmy.
Będąc już pod domem podziękowałam Justinowi za bluzę i pożegnaliśmy się. Kat była już w pokoju.
-Zmarzłam i dlatego poszłam ale mam nadzieję, że nic się nie działo.-powiedziała Kat.
-Nie. Spoko, nic się nie stało.
-A więc powiedz kto to był?
-Nie uwierzysz ale powiem Ci. To był Justin...Tak sama nie mogłam uwierzyć. Zapytał mnie czy możemy iść jutro na spacer.
-Powiedz tylko, że się zgodziłaś.
-Tak musiałam. Zrobił taką słodką minkę, że nie dałam rady odmówić. Było mi zimno i pożyczył mi bluzę, a sam był w krótkim rękawku.-powiedziałam.
-Awww...to takie słodkie. Dobrze chodźmy już spać.-oznajmiła Kat.
Wzięłam prysznic i poszłyśmy spać. Nawet nie wiem kiedy zasnęłam. Rano zeszłyśmy na śniadanie potem postanowiłyśmy posprzątać pokój. Była już 12. Mama zawołała nas na obiad. Po obiedzie poszłyśmy na górę pooglądać TV. Zeszło nam trochę. Kat zasnęła, a ja dostałam wiadomość "Zaraz po Ciebie będę :) JB".
Szybko pobiegłam do łazienki i poprawiłam nieco swój wygląd. Za 5 minut usłyszałam dzwonek do drzwi. Rodziców na szczęście nie było w domu bo pojechali do znajomych. Zeszłam na dół i otworzyłam drzwi.
-Cześć.-powiedział Justin wręczając mi różę.
-Cześć. A z jakiej to okazji?-zapytałam
-Bez okazji. Tak po prostu, żebyś czuła się lepiej.-odparł Justin.
-Dziękuję. Jest piękna-dodałam i wsadziłam ją do wazonu z wodą.
-A więc gdzie idziemy?-zapytałam.
-Przejdźmy się po okolicy. Za niedługo będzie zachód słońca więc pójdziemy na plażę.
-Okey. No to chodźmy.
Wyszliśmy z domu i zamknęłam drzwi. Przez cały spacer śmialiśmy się z czegoś. Było super. Nadszedł czas na zachód słońca.
Poszliśmy więc na plażę zgodnie z umową. Usiedliśmy na piasku.
-Twoja mama pozwala Ci się spotykać z fanką? Jesteś przecież wielką gwiazdą więc to trochę nie na miejscu.
-Amy. Moja ma chce, żebym był szczęśliwy. Zawsze jej mówiłem, że będę starał się o dziewczynę która ma coś w sobie co sprawi, że moje serce przy niej będzie biło szybciej. Ani ona ani ja nie mamy na to wpływu. Ale ona na szczęście mnie rozumie, bo jak już mówiłem wcześniej chce tylko abym był szczęśliwy. Teraz tak właśnie jest.-odparł.
-Rozumiem. Ale to dobrze, że nie zabrania Ci tego.
-Bardzo kocham moją mamę. Chociaż często się kłócimy i tak wiem, że ona zawsze ma rację. Zawsze jest przy mnie. Wszędzie ze mną jeździ.-dodał Justin.
Nagle zapadła cisza. Justin przysunął się do mnie i...
Mam nadzieję, że komukolwiek się to spodoba. Mam teraz wenę xD I to mi bardzo służy. Zapraszam do czytania i komentowania. Pozdrawiam :*
-Masz jutro czas?-zapytał mój idol.
-Tak. W sumie przez całe wakacje będę miała czas bo nigdzie się nie wybieramy.-odparłam
-A dasz się zaprosić na spacer?
-Jeśli tak bardzo chcesz.-mruknęłam uśmiechając się lekko.
-Proszę-powiedział robiąc słodką minkę.
-No dobrze.
Było mi bardzo zimno. Justin to zobaczył i postanowił dać mi swoją bluzę.
-Justin...nie trzeba było.-powiedziałam.
-Nic nie mów. Ja już jestem taki opiekuńczy więc nie mógłbym tak siedzieć i patrzeć jak się trzęsiesz.-odparł.
-Dziękuję. Ale teraz Tobie będzie zimno.
Justin popatrzył na mnie z szyderczym uśmiechem.
-Dobrze już nic nie mówię.-syknęłam.
Siedzieliśmy tak przez 10 minut.
-Chodźmy już. Chce mi się spać.-oznajmiłam.
-Okey Amy.-powiedział Justin i poszliśmy.
Będąc już pod domem podziękowałam Justinowi za bluzę i pożegnaliśmy się. Kat była już w pokoju.
-Zmarzłam i dlatego poszłam ale mam nadzieję, że nic się nie działo.-powiedziała Kat.
-Nie. Spoko, nic się nie stało.
-A więc powiedz kto to był?
-Nie uwierzysz ale powiem Ci. To był Justin...Tak sama nie mogłam uwierzyć. Zapytał mnie czy możemy iść jutro na spacer.
-Powiedz tylko, że się zgodziłaś.
-Tak musiałam. Zrobił taką słodką minkę, że nie dałam rady odmówić. Było mi zimno i pożyczył mi bluzę, a sam był w krótkim rękawku.-powiedziałam.
-Awww...to takie słodkie. Dobrze chodźmy już spać.-oznajmiła Kat.
Wzięłam prysznic i poszłyśmy spać. Nawet nie wiem kiedy zasnęłam. Rano zeszłyśmy na śniadanie potem postanowiłyśmy posprzątać pokój. Była już 12. Mama zawołała nas na obiad. Po obiedzie poszłyśmy na górę pooglądać TV. Zeszło nam trochę. Kat zasnęła, a ja dostałam wiadomość "Zaraz po Ciebie będę :) JB".
Szybko pobiegłam do łazienki i poprawiłam nieco swój wygląd. Za 5 minut usłyszałam dzwonek do drzwi. Rodziców na szczęście nie było w domu bo pojechali do znajomych. Zeszłam na dół i otworzyłam drzwi.
-Cześć.-powiedział Justin wręczając mi różę.
-Cześć. A z jakiej to okazji?-zapytałam
-Bez okazji. Tak po prostu, żebyś czuła się lepiej.-odparł Justin.
-Dziękuję. Jest piękna-dodałam i wsadziłam ją do wazonu z wodą.
-A więc gdzie idziemy?-zapytałam.
-Przejdźmy się po okolicy. Za niedługo będzie zachód słońca więc pójdziemy na plażę.
-Okey. No to chodźmy.
Wyszliśmy z domu i zamknęłam drzwi. Przez cały spacer śmialiśmy się z czegoś. Było super. Nadszedł czas na zachód słońca.
Poszliśmy więc na plażę zgodnie z umową. Usiedliśmy na piasku.
-Twoja mama pozwala Ci się spotykać z fanką? Jesteś przecież wielką gwiazdą więc to trochę nie na miejscu.
-Amy. Moja ma chce, żebym był szczęśliwy. Zawsze jej mówiłem, że będę starał się o dziewczynę która ma coś w sobie co sprawi, że moje serce przy niej będzie biło szybciej. Ani ona ani ja nie mamy na to wpływu. Ale ona na szczęście mnie rozumie, bo jak już mówiłem wcześniej chce tylko abym był szczęśliwy. Teraz tak właśnie jest.-odparł.
-Rozumiem. Ale to dobrze, że nie zabrania Ci tego.
-Bardzo kocham moją mamę. Chociaż często się kłócimy i tak wiem, że ona zawsze ma rację. Zawsze jest przy mnie. Wszędzie ze mną jeździ.-dodał Justin.
Nagle zapadła cisza. Justin przysunął się do mnie i...
Mam nadzieję, że komukolwiek się to spodoba. Mam teraz wenę xD I to mi bardzo służy. Zapraszam do czytania i komentowania. Pozdrawiam :*
wtorek, 24 sierpnia 2010
Rozdział VI "Tajemnica się wydała"
Nagle zobaczyłam, że mam nową wiadomość na telefonie...
Treść wiadomości brzmiała: "Cześć :) Przyjdź proszę na ulicę Stratford 611 za 10 minut :)"
-Ciekawe kto to może być ale pójdę tam i się dowiem. Idziesz ze mną czy zostajesz?
-Mogę iść z Tobą i czaić się w krzakach żeby Cię uratować jakby coś-powiedziała Katherine śmiejąc się.
Wyszłyśmy z domu i szłyśmy w kierunku tej ulicy. Było już dosyć ciemno.
-Dobra Kat. Ty usiądź na tej ławce. Jakby mnie długo nie było to dzwoń-powiedziałam i wyszłam na chodnik. Czekając zobaczyłam w oddali postać idącą w moim kierunku. Przeszły mnie dreszcze bo przecież nie miałam pojęcia kto to. Był co raz bliżej. Miał kaptur założony na głowę i ciemne okulary.
-Hej-powiedział tajemniczy chłopak ale już gdzieś słyszałam ten głos
-Cześć. Pokażesz mi swoje oblicze?-zapytałam.
-Proszę daj mi chwilkę. Chodźmy może na plażę.-dodał tajemniczy chłopak.
-Dobrze.-mruknęłam. Na plażę szliśmy około 10 minut lecz w zupełnej ciszy. Byłam przekonana, że jego głos jest mi bardzo dobrze znany. Kiedy doszliśmy na plażę usiedliśmy na piasku w blasku księżyca.
-Jesteś gotowa?-zapytał tajemniczy chłopak
-Tak.-odparłam cicho.
Tajemniczy chłopak ściągnął kaptur i okulary.Nie mogłam złapać powietrza ani nic powiedzieć.
-Justin? To Ty?!-zapytałam ze zdziwieniem.
-Tak to ja.-powiedział słodko się uśmiechając.
Matko nie wierzę. Jestem na plaży w nocy w blasku księżyca z Justinem Bieberem. Zbyt piękne żeby było prawdziwe.
-Justin. Dlaczego chciałeś się ze mną zobaczyć? Przecież jestem tylko zwykłą fanką.
-Amy. Nie jesteś zwykłą fanką. Nie zaczęłaś piszczeć i skakać na mój widok. Po za tym cały czas o Tobie myślę od kiedy zobaczyłem Cię na koncercie...Wiem, że uważasz to za bardzo dziwne ale jest coś w Twoich oczach co sprawia, że nie można się od nich oderwać.-oznajmił i patrzył w moje oczy, a ja w jego. Jak wtedy za kulisami na koncercie.
-No bo byłam w szoku. Nie mogłam nic powiedzieć i być może dlatego. I dziękuję. Twoje oczy też są niesamowite...i Twoje usta...rozpędziłam się przepraszam.-dodałam i obróciłam głowę.
-Tak w ogóle skąd masz mój numer telefonu?-zapytałam
-Ma się swoje źródła-powiedział i się uśmiechnął.
-Dobrze chodźmy już. Twoi rodzice się pewnie martwią.-oznajmił Justin.
-Nie. Nawet nie wiedzą, że tu jestem. Śpią już od jakiejś godziny ale jeśli chcesz możemy już iść...-zanim zdążyłam powiedzieć przerwał mi.
-Skoro tak to zostańmy tu.-oznajmił.
Zapadła cisza...
Mam nadzieję, że się podoba :)
Treść wiadomości brzmiała: "Cześć :) Przyjdź proszę na ulicę Stratford 611 za 10 minut :)"
-Ciekawe kto to może być ale pójdę tam i się dowiem. Idziesz ze mną czy zostajesz?
-Mogę iść z Tobą i czaić się w krzakach żeby Cię uratować jakby coś-powiedziała Katherine śmiejąc się.
Wyszłyśmy z domu i szłyśmy w kierunku tej ulicy. Było już dosyć ciemno.
-Dobra Kat. Ty usiądź na tej ławce. Jakby mnie długo nie było to dzwoń-powiedziałam i wyszłam na chodnik. Czekając zobaczyłam w oddali postać idącą w moim kierunku. Przeszły mnie dreszcze bo przecież nie miałam pojęcia kto to. Był co raz bliżej. Miał kaptur założony na głowę i ciemne okulary.
-Hej-powiedział tajemniczy chłopak ale już gdzieś słyszałam ten głos
-Cześć. Pokażesz mi swoje oblicze?-zapytałam.
-Proszę daj mi chwilkę. Chodźmy może na plażę.-dodał tajemniczy chłopak.
-Dobrze.-mruknęłam. Na plażę szliśmy około 10 minut lecz w zupełnej ciszy. Byłam przekonana, że jego głos jest mi bardzo dobrze znany. Kiedy doszliśmy na plażę usiedliśmy na piasku w blasku księżyca.
-Jesteś gotowa?-zapytał tajemniczy chłopak
-Tak.-odparłam cicho.
Tajemniczy chłopak ściągnął kaptur i okulary.Nie mogłam złapać powietrza ani nic powiedzieć.
-Justin? To Ty?!-zapytałam ze zdziwieniem.
-Tak to ja.-powiedział słodko się uśmiechając.
Matko nie wierzę. Jestem na plaży w nocy w blasku księżyca z Justinem Bieberem. Zbyt piękne żeby było prawdziwe.
-Justin. Dlaczego chciałeś się ze mną zobaczyć? Przecież jestem tylko zwykłą fanką.
-Amy. Nie jesteś zwykłą fanką. Nie zaczęłaś piszczeć i skakać na mój widok. Po za tym cały czas o Tobie myślę od kiedy zobaczyłem Cię na koncercie...Wiem, że uważasz to za bardzo dziwne ale jest coś w Twoich oczach co sprawia, że nie można się od nich oderwać.-oznajmił i patrzył w moje oczy, a ja w jego. Jak wtedy za kulisami na koncercie.
-No bo byłam w szoku. Nie mogłam nic powiedzieć i być może dlatego. I dziękuję. Twoje oczy też są niesamowite...i Twoje usta...rozpędziłam się przepraszam.-dodałam i obróciłam głowę.
-Tak w ogóle skąd masz mój numer telefonu?-zapytałam
-Ma się swoje źródła-powiedział i się uśmiechnął.
-Dobrze chodźmy już. Twoi rodzice się pewnie martwią.-oznajmił Justin.
-Nie. Nawet nie wiedzą, że tu jestem. Śpią już od jakiejś godziny ale jeśli chcesz możemy już iść...-zanim zdążyłam powiedzieć przerwał mi.
-Skoro tak to zostańmy tu.-oznajmił.
Zapadła cisza...
Mam nadzieję, że się podoba :)
Rozdział V "Od kogo one mogą być?"
-Córeczko, zobacz kto to-powiedziała mama...
Otworzyłam drzwi. To był listonosz który przyniósł mi czekoladki. Moje ulubione.
-Od kogo one są?-zapytałam zdziwiona
-Nie mogę pani oznajmić. To ma być tajemnica-odparł
-Do widzenia.
-Do widzenia.-powiedziałam po czym zamknęłam drzwi.
-Amy, co tam masz?-zawołała mama z kuchni
-Czekoladki. Moje ulubione. Nikt nie wiedział, że je uwielbiam oprócz Ciebie, taty i Kat.-oznajmiłam
-Hmm...ciekawe.-powiedziały obie
Tak i to bardzo ciekawe-pomyślałam.
Otworzyłam je i jadłyśmy z mamą i Kat.
-Czekajcie...mogą być zatrute.-krzyknęła Kat oblizując się
-Nie. Przecież są ze sklepu i zapakowane więc to jest raczej nie możliwe.-powiedziała moja mama.
Poszłyśmy z Kat na górę aby sprawdzić co dzieje się na twitterze. Napisałam, że dostałam miły prezent od nieznajomego. Zastanawiałam się cały czas kto to może być. Ważne, że nie były zatrute i bardzo dobre. Tylko kto mógł o nich wiedzieć? Nie ważna. Jak to zawsze mówi Kat czas pokaże.
Zeszłyśmy na dół na kolację.
-Mamo, a gdzie jest tata?Miał już być-zapytałam z zaciekawieniem
-Tata już jedzie do domu-rzuciła wyciągając talerze z szafki.
Zjadłyśmy kolację i nagle tata wpadł do domu.
-Cześć tato
-Dzień dobry -powiedziała Kat.
-Cześć dziewczynki. Jak Wam minął dzień?-zapytał tata głaszcząc mnie i moją przyjaciółkę po głowie.
-Dobrze.-odpowiedziałyśmy i poszłyśmy do swojego pokoju.
Była już 21. Nie miałyśmy nic do roboty.
Nagle zobaczyłam, że mam nową wiadomość na telefonie...
Dziwny ten rozdział. Nic się nie dzieje praktycznie ale w następnym będzie ciekawiej. Wiecie początki są cholernie trudne. Trzeba w dobrym tępie rozkręcić akcje bo inaczej to takie nijakie jest xD
Otworzyłam drzwi. To był listonosz który przyniósł mi czekoladki. Moje ulubione.
-Od kogo one są?-zapytałam zdziwiona
-Nie mogę pani oznajmić. To ma być tajemnica-odparł
-Do widzenia.
-Do widzenia.-powiedziałam po czym zamknęłam drzwi.
-Amy, co tam masz?-zawołała mama z kuchni
-Czekoladki. Moje ulubione. Nikt nie wiedział, że je uwielbiam oprócz Ciebie, taty i Kat.-oznajmiłam
-Hmm...ciekawe.-powiedziały obie
Tak i to bardzo ciekawe-pomyślałam.
Otworzyłam je i jadłyśmy z mamą i Kat.
-Czekajcie...mogą być zatrute.-krzyknęła Kat oblizując się
-Nie. Przecież są ze sklepu i zapakowane więc to jest raczej nie możliwe.-powiedziała moja mama.
Poszłyśmy z Kat na górę aby sprawdzić co dzieje się na twitterze. Napisałam, że dostałam miły prezent od nieznajomego. Zastanawiałam się cały czas kto to może być. Ważne, że nie były zatrute i bardzo dobre. Tylko kto mógł o nich wiedzieć? Nie ważna. Jak to zawsze mówi Kat czas pokaże.
Zeszłyśmy na dół na kolację.
-Mamo, a gdzie jest tata?Miał już być-zapytałam z zaciekawieniem
-Tata już jedzie do domu-rzuciła wyciągając talerze z szafki.
Zjadłyśmy kolację i nagle tata wpadł do domu.
-Cześć tato
-Dzień dobry -powiedziała Kat.
-Cześć dziewczynki. Jak Wam minął dzień?-zapytał tata głaszcząc mnie i moją przyjaciółkę po głowie.
-Dobrze.-odpowiedziałyśmy i poszłyśmy do swojego pokoju.
Była już 21. Nie miałyśmy nic do roboty.
Nagle zobaczyłam, że mam nową wiadomość na telefonie...
Dziwny ten rozdział. Nic się nie dzieje praktycznie ale w następnym będzie ciekawiej. Wiecie początki są cholernie trudne. Trzeba w dobrym tępie rozkręcić akcje bo inaczej to takie nijakie jest xD
poniedziałek, 23 sierpnia 2010
Rozdział IV " Córeczko, zobacz kto to."
Po koncercie poszłyśmy do domu. Ja po prostu byłam tak roztrzęsiona, że usiadłam na środku ulicy i zaczęłam płakać.
-Kat. Czy mi się to śniło?!-zapytałam łkając
-No co Ty! Przecież byłyśmy tam razem i wszystko pamiętam więc to nie jest sen. A teraz zejdź z ulicy bo ktoś Cię jeszcze przejedzie i nie zobaczysz już Justinka.-odparła Kat śmiejąc się.
Ja zerwałam się z ulicy jak poparzona i usiadłam na ławce, która znajdowała się na chodniku. Oglądałam ten bukiet róż i łzy kapały na nie.
-Amy. Nie płacz no chyba, że to ze szczęścia.-powiedziała Katherine.
-Sama nie wiem. Kat...ja chyba się zakochałam. I dziękuję za to, że poszłaś tam razem ze mną.-dodałam i rzuciłam się na nią.
-Dobrze już dobrze. Nie ma za co...ale jak to się zakochałaś???-zapytała ze zdziwieniem.
-No bo widzisz. Moje marzenie się spełniło. I jeszcze powiedział, że się kiedyś jeszcze zobaczymy. To sprawiło, że teraz siedzę tu i płaczę. Ale on przecież nie może spotykać się ze swoimi fankami i to jeszcze takimi jak ja. Jestem zwykłą szarą myszką, a on jeździ po całym świecie...-odpowiedziałam ocierając łzy.
-Ehh...sam mówił w wywiadach, że mógłby być ze swoją fanką...że będzie starał się o każdą dziewczynę w której się zakocha...więc nie płacz już.-pocieszała mnie przyjaciółka.
-Mi się wydaje, że jemu chodziło o coś innego, sama nie wiem o co...
-Życie ma dla Ciebie dużo niespodzianek...czas pokaże. A teraz chodźmy już do domu bo Twoi rodzice się o nas martwią.- dodała i porwała mnie z ławki w kierunku naszego domu.
-Cześć mamo...i tato oczywiście-powiedziałam i rzuciłam się im w ramiona.
-Ooo...nasza mała gwiazdka. A te róże skąd...czy Ty masz chłopaka-zapytali z miną w stylu "czy my o czymś nie wiemy?".
-Nie...to...Justin wziął mnie na scenę. I zaśpiewał dla mnie piosenkę oraz wręczył mi ten właśnie piękny bukiet róż.
-Jak się cieszę, że Twoje marzenie się spełniło. A teraz umyjcie ręce dziewczynki i zaraz podam kolację.-oznajmiła mama po czym my szybko pobiegłyśmy do łazienki umyć ręce. Po kolacji poszłyśmy się wykąpać i od razu wskoczyłyśmy do łóżek bo byłyśmy padnięte. Ja cały czas myślałam nad tym co powiedział Justin, aż w końcu udało mi się zasnąć.
-Amy i Kat. Pobudka, za chwilę będzie śniadanie więc macie 10 minut na pozbieranie się.-usłyszałam głos mamy.
-Dobrze już idziemy-odparłam. Kiedy mama wyszła z pokoju Kat jeszcze spała. Zrzuciłam ją z łóżka ściągając jej kołdrę w którą była fikuśnie pozawijana.
-Haha! Nie wnikam w to jakie pozycje stosujesz podczas snu ale nieco się zaplątałaś-powiedziałam wybuchając śmiechem.
-Moja mama kazała nam się ubierać i zejść na śniadanie.-oznajmiłam obudzonej Kat.
Zaczęłyśmy się ubierać, czesać itp.
Zeszłyśmy do kuchni i zasiadłyśmy do stołu. Była godzina 11. Ale śniadanie było opóźnione chyba przez nas.
-A gdzie jest tata?-zapytałam mamy
-Tata musiał załatwić pewną sprawę. Powinien wrócić na kolację.-oznajmiła mama
Po zjedzeniu śniadania pobiegłyśmy na górę i włączyłyśmy naszego lap topa.
Od razu weszłam na twittera i zobaczyłam, że JB dodał nową wiadomość.
Napisał coś o tajemniczej, zielonookiej dziewczynie.
-Kat? Jaki kolor mają moje oczy?-zapytałam
-Zielone, a co?
-A no bo Justin napisał o tajemniczej zielonookiej dziewczynie-odpowiedziałam
-Na pewno chodzi o Ciebie.
-Nie pewnie nie. Znając moje szczęście chodzi o kogoś innego.
-Jak już mówiłam czas pokaże-dodała Kat.
Minęło już 5 godzin. Siedziałyśmy na dole w salonie rodziców oglądając TV i rzucając w siebie poduszkami.
Nagle po całym domu rozległ się dźwięk dzwonka do drzwi.
-Córeczko, zobacz kto to-powiedziała mama...
Część następna już jutro(albo jeszcze dziś:) W poprzednim rozdziale pod koniec wprowadziłam jedną zmianę :) i teraz już jest bardziej tajemniczo xD Zaraz idę do kina z Paulinką na aż dwa filmy więc pewnie nie obejdzie się bez śmiechu :) Notka wrzucona będzie z opóźnieniem bo mój tata wyłączył prąd...nie ma to jak remont haha!
-Kat. Czy mi się to śniło?!-zapytałam łkając
-No co Ty! Przecież byłyśmy tam razem i wszystko pamiętam więc to nie jest sen. A teraz zejdź z ulicy bo ktoś Cię jeszcze przejedzie i nie zobaczysz już Justinka.-odparła Kat śmiejąc się.
Ja zerwałam się z ulicy jak poparzona i usiadłam na ławce, która znajdowała się na chodniku. Oglądałam ten bukiet róż i łzy kapały na nie.
-Amy. Nie płacz no chyba, że to ze szczęścia.-powiedziała Katherine.
-Sama nie wiem. Kat...ja chyba się zakochałam. I dziękuję za to, że poszłaś tam razem ze mną.-dodałam i rzuciłam się na nią.
-Dobrze już dobrze. Nie ma za co...ale jak to się zakochałaś???-zapytała ze zdziwieniem.
-No bo widzisz. Moje marzenie się spełniło. I jeszcze powiedział, że się kiedyś jeszcze zobaczymy. To sprawiło, że teraz siedzę tu i płaczę. Ale on przecież nie może spotykać się ze swoimi fankami i to jeszcze takimi jak ja. Jestem zwykłą szarą myszką, a on jeździ po całym świecie...-odpowiedziałam ocierając łzy.
-Ehh...sam mówił w wywiadach, że mógłby być ze swoją fanką...że będzie starał się o każdą dziewczynę w której się zakocha...więc nie płacz już.-pocieszała mnie przyjaciółka.
-Mi się wydaje, że jemu chodziło o coś innego, sama nie wiem o co...
-Życie ma dla Ciebie dużo niespodzianek...czas pokaże. A teraz chodźmy już do domu bo Twoi rodzice się o nas martwią.- dodała i porwała mnie z ławki w kierunku naszego domu.
-Cześć mamo...i tato oczywiście-powiedziałam i rzuciłam się im w ramiona.
-Ooo...nasza mała gwiazdka. A te róże skąd...czy Ty masz chłopaka-zapytali z miną w stylu "czy my o czymś nie wiemy?".
-Nie...to...Justin wziął mnie na scenę. I zaśpiewał dla mnie piosenkę oraz wręczył mi ten właśnie piękny bukiet róż.
-Jak się cieszę, że Twoje marzenie się spełniło. A teraz umyjcie ręce dziewczynki i zaraz podam kolację.-oznajmiła mama po czym my szybko pobiegłyśmy do łazienki umyć ręce. Po kolacji poszłyśmy się wykąpać i od razu wskoczyłyśmy do łóżek bo byłyśmy padnięte. Ja cały czas myślałam nad tym co powiedział Justin, aż w końcu udało mi się zasnąć.
-Amy i Kat. Pobudka, za chwilę będzie śniadanie więc macie 10 minut na pozbieranie się.-usłyszałam głos mamy.
-Dobrze już idziemy-odparłam. Kiedy mama wyszła z pokoju Kat jeszcze spała. Zrzuciłam ją z łóżka ściągając jej kołdrę w którą była fikuśnie pozawijana.
-Haha! Nie wnikam w to jakie pozycje stosujesz podczas snu ale nieco się zaplątałaś-powiedziałam wybuchając śmiechem.
-Moja mama kazała nam się ubierać i zejść na śniadanie.-oznajmiłam obudzonej Kat.
Zaczęłyśmy się ubierać, czesać itp.
Zeszłyśmy do kuchni i zasiadłyśmy do stołu. Była godzina 11. Ale śniadanie było opóźnione chyba przez nas.
-A gdzie jest tata?-zapytałam mamy
-Tata musiał załatwić pewną sprawę. Powinien wrócić na kolację.-oznajmiła mama
Po zjedzeniu śniadania pobiegłyśmy na górę i włączyłyśmy naszego lap topa.
Od razu weszłam na twittera i zobaczyłam, że JB dodał nową wiadomość.
Napisał coś o tajemniczej, zielonookiej dziewczynie.
-Kat? Jaki kolor mają moje oczy?-zapytałam
-Zielone, a co?
-A no bo Justin napisał o tajemniczej zielonookiej dziewczynie-odpowiedziałam
-Na pewno chodzi o Ciebie.
-Nie pewnie nie. Znając moje szczęście chodzi o kogoś innego.
-Jak już mówiłam czas pokaże-dodała Kat.
Minęło już 5 godzin. Siedziałyśmy na dole w salonie rodziców oglądając TV i rzucając w siebie poduszkami.
Nagle po całym domu rozległ się dźwięk dzwonka do drzwi.
-Córeczko, zobacz kto to-powiedziała mama...
Część następna już jutro(albo jeszcze dziś:) W poprzednim rozdziale pod koniec wprowadziłam jedną zmianę :) i teraz już jest bardziej tajemniczo xD Zaraz idę do kina z Paulinką na aż dwa filmy więc pewnie nie obejdzie się bez śmiechu :) Notka wrzucona będzie z opóźnieniem bo mój tata wyłączył prąd...nie ma to jak remont haha!
niedziela, 22 sierpnia 2010
Rozdział III " Jesteś słodka"
Hej :) Jednak piszę następny rozdział bo mi się nudzi :D
Udałyśmy się na zakupy aby kupić sobie ubrania na koncert...
Po powrocie z zakupów poszłyśmy do pokoju i zaczęłyśmy przymierzać nasze nowe ciuszki...
Minął tydzień...
To już dzień koncertu. Nawet nie jesteście w stanie wyobrazić sobie jak się cieszyłyśmy. Koncert miał odbyć się o godzinie 18:00. Ja i Kat ubrałyśmy się w jakieś luźne ciuchy no bo to przecież koncert JB :) On nie lubi kiedy dziewczyny ubierają się w obcisłe ciuchy i mają na twarzy tonę tapety. Założyłam na siebie rurki z krokiem(takie najbardziej mi się podobały) i fioletowy top oraz czarne buty. Kat ubrała się tak samo. Ja rozpuściłam włosy natomiast Kat upięła je w kucyk. Pomalowałyśmy się tylko błyszczykiem i po przyglądnięciu się w lustrze byłyśmy już gotowe do wyjścia. Wzięłyśmy telefony i aparat po czym wyszłyśmy już z domu żegnając się z rodzicami.
-Mamy bilety z miejscami pod sceną-powiedziałam skacząc z radości.
-Super! Może Justin weźmie nas albo którąś z nas na scenę-odparła Kat
-Wątpię, że na nas w ogóle popatrzy.-dodałam i szłyśmy dalej.
Przybyłyśmy już na miejsce. Było już tak dużo osób ale na szczęście wszyscy byli jeszcze "rozproszeni" po całym placu na którym miało odbyć się widowisko roku. Podeszłyśmy więc do barierek aby zająć miejsca. Do koncertu zostało jeszcze 10 minut. Ten czas płynął tak szybko i nagle ktoś zapowiedział Justina.
Jest! Wyszedł na scenę i popatrzył się na mnie i Kat.
-Widziałaś??? Patrzył się na nas!-powiedziała Kat bijąc brawo jak małe dziecko.
-Eee...to nic takiego po prostu przez przypadek się tu popatrzył-odparłam
-Hmm...Amy ja myślę, że jednak nie przez przypadek.-dorzuciła
-Cześć! Jak się macie?!-zapytał Justin wszystkie swoje fanki. Wszystkie zaczęły obłędnie piszczeć.
Justin zaśpiewał "One time", "U smile", "Never let you go" i przyszedł czas na "One less lonley girl".
Cały czas patrzył się w moim kierunku, aż nagle złapał mnie za rękę i poprosił na scenę. Myślałam, że śnię! Jednak nie! To było coś niesamowitego. Posadził mnie na krześle i chodził dookoła mnie. Patrzył mi prosto w oczy i trzymał za rękę. Na koniec wręczył mi piękny bukiet róż. Po czym powiedział mi do ucha abym poprosiła ochroniarza żeby zaprowadził mnie za kulisy. Po prostu myślałam, że spadnę ze sceny z wrażenia. Kat podskakiwała i piszczała jak nigdy. Kiedy zeszłam do niej nie byłam w stanie nic powiedzieć, a moja przyjaciółka zadawała mi mnóstwo pytań:
-Jak było?
-Ładnie pachnie?
-Co Ci powiedział na ucho?
I wiele wiele innych, a mnie po prostu zamurowało na wieki. Potem Justin znów wyszedł na scenę i zaśpiewał jeszcze kilka piosenek i pożegnał się z fankami po czym puścił mi oczko i uśmiechnął się. Nie wiedziałam o co mu chodziło. Poprosiłam ochroniarza aby zaprowadził mnie za kulisy. Weszłam za kulisy ale niestety Kat musiała zostać przed sceną. Zobaczyłam Justina, który rozmawiał z Usherem. Nagle Usher pokazał na mnie palcem, a JB odwrócił się i podszedł do mnie.
-Cześć! Jak masz na imię?-zapytał podając mi rękę i patrząc mi w oczy z wielkim uśmiechem na twarzy.
-Cześć! Mam na imię Amy.-odparłam
-Oh...piękne imię.-dodał
-Dziękuję. A więc czemu miałam tu przyjść po Twoim koncercie?-zapytałam. Mój głos bardzo drgał. Chyba z niedowierzania.
-Booo...yyy...kiedy wyszedłem na scenę i kiedy zobaczyłem Cię po prostu zauroczyłem się Tobą i dlatego też wziąłem Cię na scenę-powiedział czerwieniąc się i uśmiechając się nieśmiało
-Wiesz...strasznie mnie to zdziwiło. Po prostu zamurowało mnie. Spełniło się moje marzenie. Dziękuję Justin.-powiedziałam rzucając mu się na szyję.
-Ależ nie ma za co. Na prawdę dziwnie się czuję mówiąc to ale uważam, że jesteś słodka.-dodał
-Gdzie mieszkasz?-zapytał
-Ja mieszkam tutaj w Stratford-dodałam i patrzyłam mu się w oczy, a on w moje.
-Amy...myślę, że jeszcze się kiedyś zobaczymy.-odpowiedział
Moje serce biło co raz mocniej. Nie wiedziałam co powiedzieć.
-To cześć.-powiedziałam i odwróciłam się na pięcie i odeszłam. Czułam jak patrzył na mnie. Byłam w takim szoku, że nie wiedziałam którędy wyjść zza kulis.
Zobaczyłam Kat.
-Kat! Powiedział, że kiedyś się jeszcze zobaczymy...dodał jeszcze, że jestem słodka!-powiedziałam i zaczęłyśmy się cieszyć jak dzieci.
-Matko...powiedział Ci, że się jeszcze kiedyś zobaczycie i w dodatku oznajmił, że jesteś słodka...Amy to może oznaczać tylko jedno-dorzuciła...
Mam nadzieję, że Wam się podoba. Już jutro kolejna część :) Pozdrawiam :*
Udałyśmy się na zakupy aby kupić sobie ubrania na koncert...
Po powrocie z zakupów poszłyśmy do pokoju i zaczęłyśmy przymierzać nasze nowe ciuszki...
Minął tydzień...
To już dzień koncertu. Nawet nie jesteście w stanie wyobrazić sobie jak się cieszyłyśmy. Koncert miał odbyć się o godzinie 18:00. Ja i Kat ubrałyśmy się w jakieś luźne ciuchy no bo to przecież koncert JB :) On nie lubi kiedy dziewczyny ubierają się w obcisłe ciuchy i mają na twarzy tonę tapety. Założyłam na siebie rurki z krokiem(takie najbardziej mi się podobały) i fioletowy top oraz czarne buty. Kat ubrała się tak samo. Ja rozpuściłam włosy natomiast Kat upięła je w kucyk. Pomalowałyśmy się tylko błyszczykiem i po przyglądnięciu się w lustrze byłyśmy już gotowe do wyjścia. Wzięłyśmy telefony i aparat po czym wyszłyśmy już z domu żegnając się z rodzicami.
-Mamy bilety z miejscami pod sceną-powiedziałam skacząc z radości.
-Super! Może Justin weźmie nas albo którąś z nas na scenę-odparła Kat
-Wątpię, że na nas w ogóle popatrzy.-dodałam i szłyśmy dalej.
Przybyłyśmy już na miejsce. Było już tak dużo osób ale na szczęście wszyscy byli jeszcze "rozproszeni" po całym placu na którym miało odbyć się widowisko roku. Podeszłyśmy więc do barierek aby zająć miejsca. Do koncertu zostało jeszcze 10 minut. Ten czas płynął tak szybko i nagle ktoś zapowiedział Justina.
Jest! Wyszedł na scenę i popatrzył się na mnie i Kat.
-Widziałaś??? Patrzył się na nas!-powiedziała Kat bijąc brawo jak małe dziecko.
-Eee...to nic takiego po prostu przez przypadek się tu popatrzył-odparłam
-Hmm...Amy ja myślę, że jednak nie przez przypadek.-dorzuciła
-Cześć! Jak się macie?!-zapytał Justin wszystkie swoje fanki. Wszystkie zaczęły obłędnie piszczeć.
Justin zaśpiewał "One time", "U smile", "Never let you go" i przyszedł czas na "One less lonley girl".
Cały czas patrzył się w moim kierunku, aż nagle złapał mnie za rękę i poprosił na scenę. Myślałam, że śnię! Jednak nie! To było coś niesamowitego. Posadził mnie na krześle i chodził dookoła mnie. Patrzył mi prosto w oczy i trzymał za rękę. Na koniec wręczył mi piękny bukiet róż. Po czym powiedział mi do ucha abym poprosiła ochroniarza żeby zaprowadził mnie za kulisy. Po prostu myślałam, że spadnę ze sceny z wrażenia. Kat podskakiwała i piszczała jak nigdy. Kiedy zeszłam do niej nie byłam w stanie nic powiedzieć, a moja przyjaciółka zadawała mi mnóstwo pytań:
-Jak było?
-Ładnie pachnie?
-Co Ci powiedział na ucho?
I wiele wiele innych, a mnie po prostu zamurowało na wieki. Potem Justin znów wyszedł na scenę i zaśpiewał jeszcze kilka piosenek i pożegnał się z fankami po czym puścił mi oczko i uśmiechnął się. Nie wiedziałam o co mu chodziło. Poprosiłam ochroniarza aby zaprowadził mnie za kulisy. Weszłam za kulisy ale niestety Kat musiała zostać przed sceną. Zobaczyłam Justina, który rozmawiał z Usherem. Nagle Usher pokazał na mnie palcem, a JB odwrócił się i podszedł do mnie.
-Cześć! Jak masz na imię?-zapytał podając mi rękę i patrząc mi w oczy z wielkim uśmiechem na twarzy.
-Cześć! Mam na imię Amy.-odparłam
-Oh...piękne imię.-dodał
-Dziękuję. A więc czemu miałam tu przyjść po Twoim koncercie?-zapytałam. Mój głos bardzo drgał. Chyba z niedowierzania.
-Booo...yyy...kiedy wyszedłem na scenę i kiedy zobaczyłem Cię po prostu zauroczyłem się Tobą i dlatego też wziąłem Cię na scenę-powiedział czerwieniąc się i uśmiechając się nieśmiało
-Wiesz...strasznie mnie to zdziwiło. Po prostu zamurowało mnie. Spełniło się moje marzenie. Dziękuję Justin.-powiedziałam rzucając mu się na szyję.
-Ależ nie ma za co. Na prawdę dziwnie się czuję mówiąc to ale uważam, że jesteś słodka.-dodał
-Gdzie mieszkasz?-zapytał
-Ja mieszkam tutaj w Stratford-dodałam i patrzyłam mu się w oczy, a on w moje.
-Amy...myślę, że jeszcze się kiedyś zobaczymy.-odpowiedział
Moje serce biło co raz mocniej. Nie wiedziałam co powiedzieć.
-To cześć.-powiedziałam i odwróciłam się na pięcie i odeszłam. Czułam jak patrzył na mnie. Byłam w takim szoku, że nie wiedziałam którędy wyjść zza kulis.
Zobaczyłam Kat.
-Kat! Powiedział, że kiedyś się jeszcze zobaczymy...dodał jeszcze, że jestem słodka!-powiedziałam i zaczęłyśmy się cieszyć jak dzieci.
-Matko...powiedział Ci, że się jeszcze kiedyś zobaczycie i w dodatku oznajmił, że jesteś słodka...Amy to może oznaczać tylko jedno-dorzuciła...
Mam nadzieję, że Wam się podoba. Już jutro kolejna część :) Pozdrawiam :*
FILMIK :D
Ufff...robiłam go cały dzień xD Miałam już prawie koniec a tu dup coś mi się zamknęło :( Myślałam, że wyjdę z siebie xD Ale jest w końcu...JB motywuje na prawdę!
http://www.youtube.com/watch?v=BkZZb82Fa8Q zapraszam do oglądania i komentowania :)
PS: Nie wiem czy dziś będzie następny rozdział xD Jakoś mam dość na dzisiaj mojego laptopika haha!
http://www.youtube.com/watch?v=BkZZb82Fa8Q zapraszam do oglądania i komentowania :)
PS: Nie wiem czy dziś będzie następny rozdział xD Jakoś mam dość na dzisiaj mojego laptopika haha!
sobota, 21 sierpnia 2010
Rozdział II "Niespodzianka"
![]() | |
| Ja i Ola :) |
Zasiadłyśmy przed komputerem. Postanowiłyśmy wejść na myspace gdzie była dokładna rozpiska koncertów Justina. Tak więc uczyniłyśmy. Nasze oczy nie mogły uwierzyć! Napisane było, że już za tydzień(a był 07.07.2010) czyli 14 lipca odbędzie się koncert w Stratford. Zaczęłyśmy piszczeć i skakać z radości.
- Zaraz, ale czy nasi rodzice nasz puszczą?-zapytała Kat
-Myślę, że tak. Chociaż mam wątpliwości ale wymyśli się coś. Nie martw się. Nasze piękne oczęta powinny ich przekonać-powiedziałam śmiejąc się.
-Może masz rację.-odparła Kat po czym zadzwoniłyśmy do rodziców.
-Cześć mamusiu.-przywitałam się
-Cześć Amy. Mów co znów chcesz?
-Wiesz, że kocham Justina. Moim to znaczy naszym marzeniem Kat i moim jest zobaczenie go na żywo. Przed chwilką wyczytałyśmy, że za tydzień odbędzie się jego koncert u nas w Stratford. Chciałam zapytać czy nie masz nic przeciwko?
-Amy. Mówiłam Ci żebyś go nie słuchała...ale dobrze wiem jak to jest być fanką która jest zakochana po uszy w swoim idolu choć to bezsensowna miłość więc pozwalam Ci iść. Myślę, że tatę trudniej przekonasz ale trzymam za Ciebie kciuki-odparła mama śmiejąc się.
-Na prawdę?! Dziękuję i tak porozmawiam z tatą. Muszę tylko znaleźć dobre argumenty ale wierze, że uda mi się go przekonać. Kocham Cię papa!-wykrzyczałam i rozłączyłam się.
Na szczęście rodzice Kat zgodzili się :D
-A teraz chodź na dół i pomóż mi przekonać tatę. Będzie ciężko no ale cóż. Przysięgałyśmy, że dla JB wszystko.-dodałam i pociągnęłam Kat za rękę.
Weszłyśmy do pokoju gdzie zobaczyłyśmy tatę siedzącego na kanapie, sączącego kawę i czytającego gazetę. Chyba ma dobry dzień więc pójdzie nam sprawnie-pomyślałam.
-Cześć tato. Mam sprawę. Chcę iść na koncert Justina. Puścisz mnie. Proszę wiesz jak bardzo mi na tym zależy-powiedziałam robiąc słodkie oczka.
-Hmmm...a mama wie?-zapytał
-Tak nawet wyraziła już zgodę i powiedziała, że mam zapytać i Ciebie.-rzuciłam
-Amy. Wiem jak to jest być fanem w takim wieku i chodzić na koncerty. Sam to robiłem w Twoim wieku, a więc idź. Pozwalam Ci tylko proszę nie rób nic głupiego-odparł
-Dziękuję. To najlepszy dzień w moim życiu.-wykrzyczałam rzucając się na tatę i ściskając go mocno.
To było piękne uczucie. Pierwszy raz w moim życiu zrozumieli moje potrzeby. Ja i Kat postanowiłyśmy to uczcić. Dzisiaj jak nigdy los nam sprzyjał, a rodzice stanęli po naszej stronie.
Udałyśmy się na zakupy aby kupić sobie ubrania na koncert...
piątek, 20 sierpnia 2010
Rozdział I "Moja historia"
Cześć. Nazywam się Amy Kirk. Niedawno mieszkałam na przedmieściach Bostonu ale musieliśmy się przeprowadzić do Stratford. Uwielbiałam Justina Bieber. To był mój idol. Po prostu byłam w stanie zrobić wszystko aby zobaczyć go na żywo. Bardzo cieszyłam się, że przeprowadzamy się do jego rodzinnego miasta pomimo tego iż musiałam opuścić moje miasto, szkołę i co najgorsze przyjaciół. No ale cóż, nie miałam wpływu na decyzję moich rodziców. Na szczęście poznałam tutaj pewną dziewczynę, która jest teraz moją najlepszą przyjaciółką. Nazywa się Katherine Honses. Też jest fanką Justina, a więc jest mi raźniej. Naszym marzeniem było zobaczyć go na żywo. Słysząc jego głos i oglądając jego zdjęcia mamy miękkie nogi. Po prostu jest boooski! Nasi rodzice wmawiali nam, że on zlasuje nam mózg. My myślałyśmy inaczej. Gadałyśmy o nim 24/7 haha! Po prostu go kochałyśmy. Niestety była to miłość platoniczna. Ale i tak wiedziałyśmy, że on nas kocha. W końcu sam mówi, że kocha wszystkie swoje fanki. Kiedy pewnego razu oglądałyśmy wywiad w którym dziennikarka zapytała go czy może być ze swoją fanką, a on to potwierdził byłyśmy w niebo wzięte. Zawsze miałyśmy nadzieję, że zagra w naszym mieście koncert. W końcu to jego rodzinne miasto i z pewnością go nie pominie. Aż pewnego dnia...
Haha! Jutro będzie ciąg dalszy :) Mnie też się podoba zakańczanie rozdziału takim wielokropkiem xD Oczywiście drugi rozdział będzie o wiele ciekawszy :D Dzisiaj to taka zamuła bo nie mam weny i jestem padnięta xD Pozdrawiam i zapraszam do komentowania ;)
Haha! Jutro będzie ciąg dalszy :) Mnie też się podoba zakańczanie rozdziału takim wielokropkiem xD Oczywiście drugi rozdział będzie o wiele ciekawszy :D Dzisiaj to taka zamuła bo nie mam weny i jestem padnięta xD Pozdrawiam i zapraszam do komentowania ;)
Przedstawienie postaci :)
Amy Kirk - Zwykła dziewczyna. Fanka Justina Bieber. Mieszkała na przedmieściach bostonu ale przeprowadziła się do Stratford Ontario Canada.
Justin Bieber - Sławny piosenkarz. Idol milionów dziewczyn na świecie. Z resztą znacie go xD
Pattie Bieber - Mama Justina Bieber.
Lauryn Kirk i George Kirk - Rodzice Amy Kirk.
Christian Beadles - Przyjaciej Justina.
Ryan - Przyjaciel Justina.
Katherine Honses - Przyjaciółka Amy.
Elizabeth i Tony Honses - Rodzice Katherine.
I inni...
Justin Bieber - Sławny piosenkarz. Idol milionów dziewczyn na świecie. Z resztą znacie go xD
Pattie Bieber - Mama Justina Bieber.
Lauryn Kirk i George Kirk - Rodzice Amy Kirk.
Christian Beadles - Przyjaciej Justina.
Ryan - Przyjaciel Justina.
Katherine Honses - Przyjaciółka Amy.
Elizabeth i Tony Honses - Rodzice Katherine.
I inni...
To już jutro :)
Mam nadzieję, że wszystko wyjdzie xD I będzie trochę osób ale nawet jeśli nie to i tak ważne, że się "zjednoczymy" :) Niestety nie wiem czy dam radę napisać dzisiaj moją pierwszą część opowiadania najwyżej bez przedstawienia postaci xD Albo tak po krótce opiszę kto jest kim i tyle :) Ogólnie miałam dzisiaj urwanie głowy :) Rano próba, potem do domu i potem się wykąpałam potem siedziałam przed kompem i następnie spotkałam się z Pauliną potem miałyśmy mecz :) Było super xD
Witajcie :)
Za nim napiszę tutaj kilka wiadomości i OPOWIADANIE(w sumie to powinna być powieść bo jak na opowiadanie to jest za długie) chciałam Wam opowiedzieć o pewnym wydarzeniu. Możecie wierzyć lub nie chociaż ja też miałam pewne wątpliwości co do tego ale dziś wierzę w to, że to był prawdziwy Justin :) A więc zacznę może od tego, że pewnego dnia 7 lipca w godzinach 13-15 siedziałam przed komputerem razem z Jagodą (którą serdecznie pozdrawiam :) Ma dziś urodzinki :*) na takiej stronie www.stickam.com. Tam są ludzie z całego świata praktycznie rzecz biorąc :) Ale większość z Ameryki i jeszcze nikogo nie spotkałam z Polski, chociaż znalazło się kilka osób które chcą odwiedzić nasz kraj :D I tak sobie siedziałyśmy i "przełączałyśmy" ludzi :) Oczywiście nie mamy wpływu na to kto będzie następny tylko to jest jakby losowe. Śmiechy hihy, a tu nagle patrzę Justin o.O Najperw myślałyśmy, że to plakat ale nie bo się ruszał xD Wtedy przypomniałam sobie jak byłam na obozie i Jagoda napisała do mnie sms-a, że widziała Justina na stickamie właśnie. Ja byłam w szoku kiedy go zobaczyłam. Nie mogłam nic powiedzieć. Nagle Justin do mnie napisał :) oto rozmowa (J-Justin, D-Ja):
J: Hey friend, I'm making a video collage for my next music video! Wave to the camera!
D: Are you JB???
J: Yes :) Myspace.com/JustinBieber Check it out!
D: OMG! I love you so much! <3
J: Thank you!I love my fans This is how I repay them!
D:OMG I cry ;(
J: Oh, don't cry baby <3
D:So how are you? Please shake your hair <3
J: Haha ok. (trzepnął) I'm making a video collage for my next music video I need crazy footage.
D: Oh sweet <3
J: YEAH! I'm so stoked! I need some crazy clips though from my fans :) can you help me?
D: How can I help you?
J: hahah Ok ladies both wave to the camera ;) how about blow a kiss?
D: (BUZIAKI ODE MNIE)
J: Yeah! I like that <3 Both do that together.
D: (BUZIAKI OD NAS)
J: Love it <3
D: Please come to Poland <3
J: I would love to but that does not depend on me.
J: I have to go. I think that one day even see;) <3
I POSZEDŁ :( kurcze nie wiedziałam czy to na serio on ale dzisiaj czuje, że to był on ^^ Nikt by nie mógł go podrobić. Teraz codziennie rano budząc się płaczę haha! Kiedy patrzę na plakaty nad łóżkiem jakoś tak dziękuję Bogu za to, że przytrafiło mi się takie szczęście :) To tyle ;) Na dowód zdjęcie. Sorry, że robiłam telefonem ale zapomniałam wtedy jakich przycisków na klawiaturze użyć aby zrobić zdjęcie strony haha! Wiecie emocje xD
J: Hey friend, I'm making a video collage for my next music video! Wave to the camera!
D: Are you JB???
J: Yes :) Myspace.com/JustinBieber Check it out!
D: OMG! I love you so much! <3
J: Thank you!I love my fans This is how I repay them!
D:OMG I cry ;(
J: Oh, don't cry baby <3
D:So how are you? Please shake your hair <3
J: Haha ok. (trzepnął) I'm making a video collage for my next music video I need crazy footage.
D: Oh sweet <3
J: YEAH! I'm so stoked! I need some crazy clips though from my fans :) can you help me?
D: How can I help you?
J: hahah Ok ladies both wave to the camera ;) how about blow a kiss?
D: (BUZIAKI ODE MNIE)
J: Yeah! I like that <3 Both do that together.
D: (BUZIAKI OD NAS)
J: Love it <3
D: Please come to Poland <3
J: I would love to but that does not depend on me.
J: I have to go. I think that one day even see;) <3
I POSZEDŁ :( kurcze nie wiedziałam czy to na serio on ale dzisiaj czuje, że to był on ^^ Nikt by nie mógł go podrobić. Teraz codziennie rano budząc się płaczę haha! Kiedy patrzę na plakaty nad łóżkiem jakoś tak dziękuję Bogu za to, że przytrafiło mi się takie szczęście :) To tyle ;) Na dowód zdjęcie. Sorry, że robiłam telefonem ale zapomniałam wtedy jakich przycisków na klawiaturze użyć aby zrobić zdjęcie strony haha! Wiecie emocje xD
czwartek, 19 sierpnia 2010
Hej! :D
Być może się ucieszycie, a być może nie ale w każdym bądź razie mam niespodziankę :) Piszę sobie taką powieść (wiele fanek tworzy takie historyjki) o JB i o mnie (zmyślone oczywiście) przelewam na kartkę moje marzenia xD Już kończę jedno ale nie będę go tutaj publikować xD Postanowiłam wymyślić coś innego :) Co jakiś czas(postaram się codziennie) będę dodawać rozdziały :) Pierwszy rozdział będzie już jutro hihi :) A więc zapraszam wszystkich na "premierę" haha! Pozdrawiam Belieberki :*
PS: Polecam bloga pewnej fanki Justinka. Chodziłam z nią do szkoły ale nigdy nie rozmawiałyśmy. Kiedy dowiedziałam się, że jest jego fanką strasznie się ucieszyłam gdyż nie wiedziałam iż ktoś z mojej szkoły kocha na zabój tego jakże cudownego Bieberka <3 Teraz czuje się jakbym była kimś z jej rodziny :D Wiem, że to dziwne ale jakoś fajnie jest kiedy ma się kogoś "koło siebie" kto ma podobny gust do Twojego i macie wspólne tematy :) Jej blog: http://opowiadanie-bieber.blog.onet.pl/ :) Ona również pisze takie opowiadanie w sumie już można nazwać to książką ;) Na prawdę ma do tego talent i strasznie mnie wciągnęło kiedy zaczęłam czytać :) Pozdrawiam Sabinko :* Nie mogę też zapomnieć o Pamci, Doni i Oli, których też nie widziałam na żywo, a już czujemy się jak rodzina hehe :) Zajebiste uczucie na prawdę mówię Wam. KOCHAM WAS! :* A i Pamcia również pisze taką historyjkę ;D I muszę przyznać, że jest równie zajebista jak Sabinki haha! Jej blog: http://mystory-justinbieber.bloog.pl/ :*
PS: Polecam bloga pewnej fanki Justinka. Chodziłam z nią do szkoły ale nigdy nie rozmawiałyśmy. Kiedy dowiedziałam się, że jest jego fanką strasznie się ucieszyłam gdyż nie wiedziałam iż ktoś z mojej szkoły kocha na zabój tego jakże cudownego Bieberka <3 Teraz czuje się jakbym była kimś z jej rodziny :D Wiem, że to dziwne ale jakoś fajnie jest kiedy ma się kogoś "koło siebie" kto ma podobny gust do Twojego i macie wspólne tematy :) Jej blog: http://opowiadanie-bieber.blog.onet.pl/ :) Ona również pisze takie opowiadanie w sumie już można nazwać to książką ;) Na prawdę ma do tego talent i strasznie mnie wciągnęło kiedy zaczęłam czytać :) Pozdrawiam Sabinko :* Nie mogę też zapomnieć o Pamci, Doni i Oli, których też nie widziałam na żywo, a już czujemy się jak rodzina hehe :) Zajebiste uczucie na prawdę mówię Wam. KOCHAM WAS! :* A i Pamcia również pisze taką historyjkę ;D I muszę przyznać, że jest równie zajebista jak Sabinki haha! Jej blog: http://mystory-justinbieber.bloog.pl/ :*
środa, 18 sierpnia 2010
BARDZO WAŻNE!
Witam wszystkich :) Z racji tego iż ja nie dałabym rady przyjść na nasze spotkanie w piątek i wielu osobom nie pasuje ten termin wraz z Olą(pozdrawiam :*) doszłyśmy do wniosku, że spotkanie odbędzie się ale jest przełożone na sobotę 21.08.2010. Również o 15.15 na moście prowadzącym na dworzec PKP w Bielsku. Wszystkie informacje...
Pozdrawiam wszystkich fanów ;)
- Wszystkie osoby które mają zamiar się pojawić proszę by poinformowały nas wcześniej pisząc na numery GG podane w poprzednim poście.
- Najpóźniej można zgłaszać się do czwartku 19.08.2010.
- Każda z uczestniczek naszego spotkania proszona jest uprzejmie o przyniesienie ze sobą brystolu formatu A4 lub A3(najlepiej A3). Kolory są dowolne, oraz wycinki z gazet Justina oczywiście.
- Wszystkie z Was powinny mieć wydrukowane lub napisane przez siebie teksty wszystkich piosenek Justina (jeśli ktoś zapomni lub nie będzie miał czasu takowych zrobić będziemy miały zapasy).
- Każda z Was musi mieć także załatwiony transport aby potem nie było problemów
Pozdrawiam wszystkich fanów ;)
wtorek, 17 sierpnia 2010
Czeeeść :)
Mam dzisiaj jakoś wyjątkowo dobry humor. A więc przechodzę do naszego spotkania, które ma odbyć się w piątek. Kurcze nie wiem czy dam radę...najlepiej gdyby odbyło się w sobotę :) Ale jeszcze dokładnie muszę to ustalić z Olą :) Wielu osobom nie pasuje piątek ;/ Mi też nie :( Z powodu spraw osobistych (mam pokaz).
Jeśli jednak spotkanie odbyłoby się w piątek to o godzinie 15.15 wszyscy spotkalibyśmy się na moście prowadzącym na dworzec główny (PKP) w Bielsku.
Stamtąd pójdziemy do parku słowackiego znajdującym się przy BCK-u. Będąc już na miejscu wspólnie zrobimy jakieś plakaty z naszych brystolów (o których piszę w poście poniżej). Bardzo proszę aby ktoś z Was przynajmniej jedna osoba miała aparat fotograficzny(na którym da się kręcić filmiki) abyśmy mogły to opublikować na You Tube i mieć również pamiątkę :) To chyba tyle, a co do daty to jutro podam już tą WŁAŚCIWĄ! :) PS: Justin chce zmienić swój styl. Przeczytacie o tym w nowym Bravo. Najgorsze jest to iż chce zmienić fryzurę i zrobić tatuaże i stać się bardziej męskim...NIE :( Mam nadzieję, że to tylko plotka :)
Pozdrawiam fanki i fanów Bieberka <3 Peace!
Jeśli jednak spotkanie odbyłoby się w piątek to o godzinie 15.15 wszyscy spotkalibyśmy się na moście prowadzącym na dworzec główny (PKP) w Bielsku.
Stamtąd pójdziemy do parku słowackiego znajdującym się przy BCK-u. Będąc już na miejscu wspólnie zrobimy jakieś plakaty z naszych brystolów (o których piszę w poście poniżej). Bardzo proszę aby ktoś z Was przynajmniej jedna osoba miała aparat fotograficzny(na którym da się kręcić filmiki) abyśmy mogły to opublikować na You Tube i mieć również pamiątkę :) To chyba tyle, a co do daty to jutro podam już tą WŁAŚCIWĄ! :) PS: Justin chce zmienić swój styl. Przeczytacie o tym w nowym Bravo. Najgorsze jest to iż chce zmienić fryzurę i zrobić tatuaże i stać się bardziej męskim...NIE :( Mam nadzieję, że to tylko plotka :)
Pozdrawiam fanki i fanów Bieberka <3 Peace!
poniedziałek, 16 sierpnia 2010
Szczegółowe informacje :)
A więc dodaję szczegółowe informacje co do naszego małego spotkania :)
Jeśli któraś z Was nie założyła jeszcze Twittera proszę aby zrobić to jak najszybciej bo dzięki temu będziecie widzieć posty jakie dodaje Justin :D
Ostatnio podał nawet numer telefonu. Ciekawe czy to jego xD Napisał aby dzwonić i pisać więc być może to numer specjalnie założony dla fanów :)
Pozdrawiam wszystkie Belieberki <3
- Wszystkie osoby które mają zamiar się pojawić proszę by poinformowały nas wcześniej pisząc na numery GG podane w poprzednim poście.
- Najpóźniej można zgłaszać się do czwartku 19.08.2010.
- Każda z uczestniczek naszego spotkania proszona jest uprzejmie o przyniesienie ze sobą brystolu formatu A4 lub A3(najlepiej A3). Kolory są dowolne, oraz wycinki z gazet Justina oczywiście.
- Wszystkie z Was powinny mieć wydrukowane lub napisane przez siebie teksty wszystkich piosenek Justina (jeśli ktoś zapomni lub nie będzie miał czasu takowych zrobić będziemy miały zapasy).
- Każda z Was musi mieć także załatwiony transport aby potem nie było problemów.
Jeśli któraś z Was nie założyła jeszcze Twittera proszę aby zrobić to jak najszybciej bo dzięki temu będziecie widzieć posty jakie dodaje Justin :D
Ostatnio podał nawet numer telefonu. Ciekawe czy to jego xD Napisał aby dzwonić i pisać więc być może to numer specjalnie założony dla fanów :)
Pozdrawiam wszystkie Belieberki <3
WAŻNA INFORMACJA!
Cześć wszystkim :) Wiecie już, że w sobotę odbył się epicki zlot fanek Justina we Wrocławiu który zorganizowały @honrataskarbek, @aguanka, @paulynschen. Teraz ja wraz z pewną Olą która również jest wielką fanką Justina postanowiłyśmy zrobić spotkanie czyli to nie to samo co zlot. Osoby które są z okolic Bielska-Białej i są miłośniczkami tego cudownego artysty mogą się do nas zgłaszać na GG mój numer: 6233239 oraz Oli: 25694505. Będzie to małe spotkanie które odbędzie się w piątek w okolicach godziny 14 lub 15 w Bielskim parku. Więcej info w następnym poście :) ZAPRASZAMY! PEACE<3
niedziela, 15 sierpnia 2010
Hi, Everyone ;)
Dzisiaj moja pierwsza notka :) Mam dla Was dużo niespodzianek więc bądźcie gotowi :D
Mój Twitter: @cuteboyjb :) Follow me :*
Subskrybuj:
Komentarze (Atom)


























