-Córeczko, zobacz kto to-powiedziała mama...
Otworzyłam drzwi. To był listonosz który przyniósł mi czekoladki. Moje ulubione.
-Od kogo one są?-zapytałam zdziwiona
-Nie mogę pani oznajmić. To ma być tajemnica-odparł
-Do widzenia.
-Do widzenia.-powiedziałam po czym zamknęłam drzwi.
-Amy, co tam masz?-zawołała mama z kuchni
-Czekoladki. Moje ulubione. Nikt nie wiedział, że je uwielbiam oprócz Ciebie, taty i Kat.-oznajmiłam
-Hmm...ciekawe.-powiedziały obie
Tak i to bardzo ciekawe-pomyślałam.
Otworzyłam je i jadłyśmy z mamą i Kat.
-Czekajcie...mogą być zatrute.-krzyknęła Kat oblizując się
-Nie. Przecież są ze sklepu i zapakowane więc to jest raczej nie możliwe.-powiedziała moja mama.
Poszłyśmy z Kat na górę aby sprawdzić co dzieje się na twitterze. Napisałam, że dostałam miły prezent od nieznajomego. Zastanawiałam się cały czas kto to może być. Ważne, że nie były zatrute i bardzo dobre. Tylko kto mógł o nich wiedzieć? Nie ważna. Jak to zawsze mówi Kat czas pokaże.
Zeszłyśmy na dół na kolację.
-Mamo, a gdzie jest tata?Miał już być-zapytałam z zaciekawieniem
-Tata już jedzie do domu-rzuciła wyciągając talerze z szafki.
Zjadłyśmy kolację i nagle tata wpadł do domu.
-Cześć tato
-Dzień dobry -powiedziała Kat.
-Cześć dziewczynki. Jak Wam minął dzień?-zapytał tata głaszcząc mnie i moją przyjaciółkę po głowie.
-Dobrze.-odpowiedziałyśmy i poszłyśmy do swojego pokoju.
Była już 21. Nie miałyśmy nic do roboty.
Nagle zobaczyłam, że mam nową wiadomość na telefonie...
Dziwny ten rozdział. Nic się nie dzieje praktycznie ale w następnym będzie ciekawiej. Wiecie początki są cholernie trudne. Trzeba w dobrym tępie rozkręcić akcje bo inaczej to takie nijakie jest xD

Brak komentarzy:
Prześlij komentarz