poniedziałek, 30 sierpnia 2010

Rozdział XIII "Kocham Cię"

-On...Cię kocha-powiedziała mama Justina.
-Skąd pani to wie?-zapytałam
-Widzę to. Z jego oczu można bardzo dużo wyczytać...sposób w jaki na Ciebie patrzy i jego zachowanie. Justin miał już dziewczyny ale to było coś innego. On nie patrzył na nie tak jak na Ciebie. Widać to na prawdę. Dla Ciebie może wydawać się to normalne ale uwierz ja znam go już bardzo długo i wiem jaki jest.-mówiła.
-Jesteśmy ze sobą ale jeszcze nie powiedział mi tego, że mnie kocha. Bardzo opiekował się mną po tej tragedii-powiedziałam płacząc.
-Oh...Amy nie płacz.-dodała i przytuliła mnie.
-Dopiero teraz zdałam sobie sprawę, że jakby Justina przy mnie nie było to chyba tak na prawdę nie miałabym po co żyć. Teraz cały czas dziękuję Bogu, za to, że go mam i mogę na niego liczyć w każdej chwili.-oznajmiłam.
-Justin na prawdę się zmienił przy Tobie. Jest bardzo szczęśliwy bo ma się do kogo przytulić i wie, że ma kogoś kogo nigdy nie zostawi bo tak bardzo mu na Tobie zależy.
Przyszedł lekarz i oznajmił nam, że już jutro JB może wyjść do domu ale należy się nim opiekować.
Bardzo się tym ucieszyłyśmy. Mama kazała mi iść do Justina i posiedzieć z nim chwilę, a ona poszła do kawiarni.
Weszłam do niego na salę. Leżał i miał obróconą głowę tak, że mnie nie widział. Był jakby smutny.
-To znowu ja.-powiedziałam. Justin od razu się uśmiechnął.
-Lekarz powiedział, że już jutro wyjdziesz ze szpitala ale trzeba będzie się Tobą zająć.
-Bardzo się cieszę. A gdzie jest moja mama?
-Poszła na dół do kawiarni i powiedziała abym posiedziała z Tobą.
JB wziął mnie za rękę i powiedział:
-Dziękuję, że ze mną jesteś. Teraz bez Ciebie leżałbym tu i smuciłbym się, a tak to nawet nie zauważam, że miałem jakiś wypadek bo Twoja obecność przysłania to wszystko. Jeszcze raz dziękuję.-oznajmił.
-Na prawdę nie ma za co. Po to ma się kogoś, żeby móc na niego liczyć więc nie dziękuj.-odparłam.
-Możesz mnie przytulić?-zapytał.
-A jak Cię coś zaboli?
-Wytrzymam ten ból przecież jesteś tu.-dodał po czym przytuliłam go. Nie chciał abym go tu zostawiała samego. Czułam to ciepło o którym mówiła mi Pattie. To na prawdę było coś innego.
-Dobrze ja już idę. Twoja mama na mnie czeka. Jutro przyjedziemy po Ciebie.-dorzuciłam.
-A zrobisz coś jeszcze?-zapytał robiąc słodkie oczka które mówiły "proszę zostań".
Pokiwałam głową twierdząco.
-Pocałuj mnie. Ale nie tak lekko...-powiedział uśmiechając się.
Przysunęłam się do niego i pocałowałam go tak bardzo bardzo mocno. Nie tak jak zwykle tylko tak, żeby starczyło mu do jutra.
-To było boskie.-szepnął.
Wziął mnie za rękę i nie pozwolił mi iść aż w końcu puścił.
-Do jutra słońce.-powiedziałam i wyszłam.
Udałam się do kawiarni i razem z Pattie wyszłyśmy ze szpitala kierując się do samochodu. Będąc już w domu położyłam się spać. Zasnęłam...
Rano przyjechała po mnie mama JB i pojechałyśmy po niego. Wszystko załatwiłyśmy i przywiozłyśmy go do mojego domu.
-Ja pojadę do nas i ugotuję jakiś dobry obiad, a Ty Amy zostań z Justinem.-oznajmiła Pattie.
-Dobrze proszę pani.
Ja i Justin poszliśmy do mojego pokoju. Justin usiadł na moim łóżku. Miał rękę w gipsie. Biedny. Przytuliłam go więc.
-Amy ja chcę Ci coś powiedzieć.
-Słucham.
Biebuś wziął mnie za rękę i zaczął mówić.
-Jak już Ci mówiłem sprawiasz, że jestem najszczęśliwszym chłopakiem na całej ziemi. Dziękuję za to, że jesteś i mogę na Ciebie liczyć. To też już wiesz ale nie wiesz o tym że...Kocham Cię. Teraz mam dla kogo żyć.-puścił moją rękę i zaczął mnie głaskać po twarzy.-Widzisz...mój świat się zmienił. Chcę po prostu żebyś wiedziała jak bardzo jesteś dla mnie ważna.-dodał.
Ja od razu go przytuliłam tak mocno, że prawie się udusił.
-Justin ja też Cię kocham nawet nie wyobrażasz sobie jak bardzo. Wspierasz mnie w tak ciężkich dla mnie chwilach...jesteś przy mnie. W sumie razem się wspieramy i to jest piękne.
-Wiedz też, że...


Taa...znowu wielokropek ^^Ah jak ja to kocham xD!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz