środa, 25 sierpnia 2010

Rozdział VIII "Jest słodszy niż myślałam"

Justin przysunął się do mnie i...
Położył swoją dłoń na moją.
-Przepraszam-powiedział czerwieniąc się i wziął swoją rękę.
-Nic się nie stało.
-Trochę mnie poniosło. Przy Tobie nie mogę się opanować.
Ja też się zaczerwieniłam. Nagle ktoś przyszedł i przyniósł gitarę.
-Nie mówiłeś, że masz koncert.-powiedziałam.
-Haha! To nie jest koncert. Postanowiłem coś dla Ciebie zaśpiewać.-odparł
-Nie trzeba było ale to miłe z Twojej strony.-dodałam
Justin zaczął śpiewać. Czułam jak łzy cisnął mi się do oczu ale nie chciałam przy nim płakać. To takie głupie.
JB tak słodko się uśmiechał i z jego oczu bił blask. Na koniec piosenki nie mogłam już powstrzymać łez i same zaczęły mi spływać po policzku.
-Amy? Co się dzieje?-zapytał Justin odkładając swoją gitarę na bok.
-No po prostu nie wierzę w to co się dzieje od wczoraj. Teraz wiem, że marzenia się spełniają. Dziękuję za to, że dla mnie zaśpiewałeś.-dodałam.
-Nie ma za co-powiedział i mnie przytulił.
Tym razem nie przepraszał, że go poniosło. Po prostu tak miało być. Chciałam aby ta chwila trwała wiecznie ale wiedziałam, że to nie możliwe. Justin ocierał mi łzy z policzków swoim kciukiem. Nagle zadzwonił mój telefon. To była mama która płakała do telefonu:
-Mamo?! Co się stało???-zapytałam
-Twój tata...nie żyje...-mówiła płacząc co raz bardziej.
-Jak to nie żyje?
-Kiedy wracał z pracy napadli na niego.
-O matko. Zaraz będę. Jestem teraz z Justinem.-powiedziałam łkając.
-Nie. Nie musisz wracać. Proszę zostań z nim jakoś zajmie Ci czas. Nie będziesz wtedy myśleć o tacie. Ja muszę wyjechać do babci na kilka dni. Zostawię Ci pieniądze.-mówiła mama.- Muszę kończyć. Nie jestem w stanie teraz rozmawiać. Kocham Cię i trzymaj się.-dodała
-Papa. Kocham Cię.-odparłam ale ona już się rozłączyła. Ja znów zaczęłam płakać.
-Co się stało?-zapytał JB
-Mój tata...nie żyje. Napadli na niego kiedy wracał z pracy. Moja mama musi jechać do babci na kilka dni.
-O matko. Amy. Możesz na mnie liczyć. Teraz akurat nie mam koncertów więc mogę Cię codziennie odwiedzać.-oznajmił i przytulił mnie mocno. Ja bardzo płakałam, a Justin znów ocierał moje łzy. Spotkało mnie szczęście, a teraz odszedł mój tata. Dlaczego tak musi być?-myślałam.
-Justin. Możesz coś dla mnie zrobić?-zapytałam
-Oczywiście.-odparł uśmiechając się.
-Mógłbyś zamieszkać ze mną na te kilka dni? Wiem, że to dziwnie brzmi ale...-JB przerwał mi
-Przecież mówiłem, że możesz na mnie liczyć. Pójdziesz ze mną do domu po rzeczy dobrze?
-Dobrze.-odparłam
-Przy okazji poznasz moją mamę. Jest prze miła sama zobaczysz.-dodał śmiejąc się.
Poszliśmy do jego domu. Justin przez cały czas mnie pocieszał. Nawet zapomniałam o tej tragedii ale łzy i tak cisnęły mi się do oczu.
-Wiem jak to jest nie mieć taty. Ale mój żyje i widujemy się. Amy na prawdę Ci współczuję. Jest mi bardzo przykro-dodał i pogładził mnie po policzku. On jest słodszy niż myślałam.
Weszliśmy do jego domu w którym było tak cudownie i przytulnie.
-Mamo. To jest Amy. Moja yyy...koleżanka jak na razie-powiedział.
-Amy to moja mama Pattie.
-Dobry wieczór. Bardzo miło jest mi Panią poznać.-oznajmiłam i podałam jej rękę
-Oh Amy. Justin coś mówił o Tobie. Miło mi Cię poznać-powiedziała i odwzajemniła uścisk.
-Mamo. Amy ma przykrą sprawę i to bardzo. Jej tata zmarł, a mama musi wyjechać na kilka dni. Przyszedłem po rzeczy i idę do Amy aby było jej raźniej.-dodał
-Oh Amy. Tak mi przykro.-oznajmiła Pattie i przytuliła mnie.-Jeśli chcecie przyniosę Wam jutro obiad.
-Dobrze mamo.-powiedział Justin i pobiegł na górę do pokoju.
-Amy dobrze, że się znacie. Justin przez cały czas dziwnie się zachowywał. Od wczoraj jest jakby bardziej szczęśliwy. Ja bardzo chcę jego szczęścia. Nie ważne czy będzie z fanką czy z gwiazdą. Ale lepiej jak straci głowę dla kogoś takiego jak Ty niż dla wielkiej gwiazdy.-oznajmiła mama Justina.
-No to co idziemy?-zapytał Justin.
-Tak. To do widzenia-powiedziałam
-Trzymajcie się.-dodała i poszliśmy.
Szliśmy w blasku księżyca jak wczoraj. Justin nagle stanął, złapał mnie za rękę i zapytał:
-Amy...mogę coś zrobić?
-Tak-odparłam chociaż nie wiedziałam co to miało być.
Przyciągnął mnie do siebie głaskając mnie po ręce swoim kciukiem i...


Powiem tylko tyle, że to nie to co myślicie haha xD Jeszcze nie ale mam nadzieję, że podoba się ten rozdział :)

1 komentarz:

  1. na początku super, romantycznie:)ach...ale biedna Amy...Jej tata nie żyje..:(:(tak jej współczuje...na szczeście jest JB!:):haha, kurde szkoda że to nie to o czym myślę!:):P:Phheh
    nika1994

    OdpowiedzUsuń