wtorek, 24 sierpnia 2010

Rozdział VI "Tajemnica się wydała"

Nagle zobaczyłam, że mam nową wiadomość na telefonie...
Treść wiadomości brzmiała: "Cześć :) Przyjdź proszę na ulicę Stratford 611 za 10 minut :)"
-Ciekawe kto to może być ale pójdę tam i się dowiem. Idziesz ze mną czy zostajesz?
-Mogę iść z Tobą i czaić się w krzakach żeby Cię uratować jakby coś-powiedziała Katherine śmiejąc się.
Wyszłyśmy z domu i szłyśmy w kierunku tej ulicy. Było już dosyć ciemno.
-Dobra Kat. Ty usiądź na tej ławce. Jakby mnie długo nie było to dzwoń-powiedziałam i wyszłam na chodnik. Czekając zobaczyłam w oddali postać idącą w moim kierunku. Przeszły mnie dreszcze bo przecież nie miałam pojęcia kto to. Był co raz bliżej. Miał kaptur założony na głowę i ciemne okulary.
-Hej-powiedział tajemniczy chłopak ale już gdzieś słyszałam ten głos
-Cześć. Pokażesz mi swoje oblicze?-zapytałam.
-Proszę daj mi chwilkę. Chodźmy może na plażę.-dodał tajemniczy chłopak.
-Dobrze.-mruknęłam. Na plażę szliśmy około 10 minut lecz w zupełnej ciszy. Byłam przekonana, że jego głos jest mi bardzo dobrze znany. Kiedy doszliśmy na plażę usiedliśmy na piasku w blasku księżyca.
-Jesteś gotowa?-zapytał tajemniczy chłopak
-Tak.-odparłam cicho.
Tajemniczy chłopak ściągnął kaptur i okulary.Nie mogłam złapać powietrza ani nic powiedzieć.
-Justin? To Ty?!-zapytałam ze zdziwieniem.
-Tak to ja.-powiedział słodko się uśmiechając.
Matko nie wierzę. Jestem na plaży w nocy w blasku księżyca z Justinem Bieberem. Zbyt piękne żeby było prawdziwe.
-Justin. Dlaczego chciałeś się ze mną zobaczyć? Przecież jestem tylko zwykłą fanką.
-Amy. Nie jesteś zwykłą fanką. Nie zaczęłaś piszczeć i skakać na mój widok. Po za tym cały czas o Tobie myślę od kiedy zobaczyłem Cię na koncercie...Wiem, że uważasz to za bardzo dziwne ale jest coś w Twoich oczach co sprawia, że nie można się od nich oderwać.-oznajmił i patrzył w moje oczy, a ja w jego. Jak wtedy za kulisami na koncercie.
-No bo byłam w szoku. Nie mogłam nic powiedzieć i być może dlatego. I dziękuję. Twoje oczy też są niesamowite...i Twoje usta...rozpędziłam się przepraszam.-dodałam i obróciłam głowę.
-Tak w ogóle skąd masz mój numer telefonu?-zapytałam
-Ma się swoje źródła-powiedział i się uśmiechnął.
-Dobrze chodźmy już. Twoi rodzice się pewnie martwią.-oznajmił Justin.
-Nie. Nawet nie wiedzą, że tu jestem. Śpią już od jakiejś godziny ale jeśli chcesz możemy już iść...-zanim zdążyłam powiedzieć przerwał mi.
-Skoro tak to zostańmy tu.-oznajmił.

Zapadła cisza...

Mam nadzieję, że się podoba :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz