niedziela, 29 sierpnia 2010

Rozdział XII "Pamiętaj, że jestem przy Tobie"

Nagle do domu weszła Pani Pattie.
-Cześć!-powiedziała
-Dzień dobry! -wykrzyczałam z kuchni.
-Cześć mamo. Jak leci?
-A dobrze. Przyniosłam Wam obiad.
-Justin właśnie zamierzał coś nam ugotować ale dobrze, że Pani przyszła-powiedziałam śmiejąc się.
JB miał minę w stylu "czy Ty sobie żartujesz". Ja szturchnęłam go łokciem i zaczęliśmy się śmiać.
Mama Biebusia odgrzała nam obiad po czym zjedliśmy go.
-Było bardzo smaczne. Dziękuję.-oznajmiłam myjąc po sobie talerz.
-Muszę na chwilę wyjść do Ryana ale zaraz wrócę.-dodał Justin i wyszedł z domu. Ja razem z Pattie siedziałyśmy przed telewizorem. Pytała mnie czy wszystko w porządku i czy Justin się mną opiekuje. Opowiedziałam jej wszystko. Stwierdziłam, że jest bardzo miłą kobietą tak jak mówił mi Justin.
Nagle usłyszałyśmy pisk opon i hałas jakby kogoś potrąciło auto. Wychyliłyśmy się przez okno. Ujrzałyśmy Justina który nieprzytomny leżał na ulicy. Ja wybiegłam z domu, a Pattie zadzwoniła na pogotowie i po policję. Justin oddychał ale nie reagował na moje słowa. Już za chwilę mama Justina wybiegła na ulicę. Kierowca pojazdu bardzo nas przepraszał i panikował. Justin leżał, a ja trzymałam go za rękę. "Pamiętaj, że jestem przy Tobie"-powiedziałam. Karetka przyjechała i wzięli go do szpitala. Ja i mama Justina pojechałyśmy za nimi. Policja zajęła się kierowcą który spowodował wypadek. Kiedy dotarłyśmy na miejsce lekarz powiedział, że życiu Justina nic nie zagraża. Ma stłuczenia i zadarcia oraz złamaną rękę ale, że szybko dojdzie do siebie. Pozwolił nam wejść do niego na salę.
Zobaczyłam go. Leżał na łóżku. Był przytomny. Mama Justina musiała iść załatwić kilka spraw. Przede wszystkim pojechała po jakieś przekąski i picie dla niego.
-Justin jak to się stało?-zapytałam. Trzymałam go za rękę.
-Szedłem przez ulicę i zamyśliłem się...myślałem o Tobie-odparł śmiejąc się.
-Dobrze, że nic poważnego Ci się nie stało. Co by było gdybym Cię straciła?
-Hmm...nie wiem. Następnym razem będę uważał.
Pocałowałam go w czoło. Rozmawialiśmy tak chwilę i przyszła mama Justina.
-To ja już pójdę.-powiedziałam i przytuliłam Justina oraz dałam mu buziaka w usta.
-Pa skarbie-dodał JB.
Ja stałam przed jego salą. Usiadłam na krześle i zasnęłam. Obudziła mnie mama Pattie. Nie wiem ile spałam.
-Amy...on...on...

Tak koniec haha! Takie tragiczne ale mama dała mi pomysł xD Mam nadzieję, że się podoba ;D

1 komentarz:

  1. jeeezu, umrę przy tobie...!!:!):)Co on co on? jej, pisz szybko bo się zabije:)joke:)rozdział świetny!:):P
    nika1994

    OdpowiedzUsuń