Po koncercie poszłyśmy do domu. Ja po prostu byłam tak roztrzęsiona, że usiadłam na środku ulicy i zaczęłam płakać.
-Kat. Czy mi się to śniło?!-zapytałam łkając
-No co Ty! Przecież byłyśmy tam razem i wszystko pamiętam więc to nie jest sen. A teraz zejdź z ulicy bo ktoś Cię jeszcze przejedzie i nie zobaczysz już Justinka.-odparła Kat śmiejąc się.
Ja zerwałam się z ulicy jak poparzona i usiadłam na ławce, która znajdowała się na chodniku. Oglądałam ten bukiet róż i łzy kapały na nie.
-Amy. Nie płacz no chyba, że to ze szczęścia.-powiedziała Katherine.
-Sama nie wiem. Kat...ja chyba się zakochałam. I dziękuję za to, że poszłaś tam razem ze mną.-dodałam i rzuciłam się na nią.
-Dobrze już dobrze. Nie ma za co...ale jak to się zakochałaś???-zapytała ze zdziwieniem.
-No bo widzisz. Moje marzenie się spełniło. I jeszcze powiedział, że się kiedyś jeszcze zobaczymy. To sprawiło, że teraz siedzę tu i płaczę. Ale on przecież nie może spotykać się ze swoimi fankami i to jeszcze takimi jak ja. Jestem zwykłą szarą myszką, a on jeździ po całym świecie...-odpowiedziałam ocierając łzy.
-Ehh...sam mówił w wywiadach, że mógłby być ze swoją fanką...że będzie starał się o każdą dziewczynę w której się zakocha...więc nie płacz już.-pocieszała mnie przyjaciółka.
-Mi się wydaje, że jemu chodziło o coś innego, sama nie wiem o co...
-Życie ma dla Ciebie dużo niespodzianek...czas pokaże. A teraz chodźmy już do domu bo Twoi rodzice się o nas martwią.- dodała i porwała mnie z ławki w kierunku naszego domu.
-Cześć mamo...i tato oczywiście-powiedziałam i rzuciłam się im w ramiona.
-Ooo...nasza mała gwiazdka. A te róże skąd...czy Ty masz chłopaka-zapytali z miną w stylu "czy my o czymś nie wiemy?".
-Nie...to...Justin wziął mnie na scenę. I zaśpiewał dla mnie piosenkę oraz wręczył mi ten właśnie piękny bukiet róż.
-Jak się cieszę, że Twoje marzenie się spełniło. A teraz umyjcie ręce dziewczynki i zaraz podam kolację.-oznajmiła mama po czym my szybko pobiegłyśmy do łazienki umyć ręce. Po kolacji poszłyśmy się wykąpać i od razu wskoczyłyśmy do łóżek bo byłyśmy padnięte. Ja cały czas myślałam nad tym co powiedział Justin, aż w końcu udało mi się zasnąć.
-Amy i Kat. Pobudka, za chwilę będzie śniadanie więc macie 10 minut na pozbieranie się.-usłyszałam głos mamy.
-Dobrze już idziemy-odparłam. Kiedy mama wyszła z pokoju Kat jeszcze spała. Zrzuciłam ją z łóżka ściągając jej kołdrę w którą była fikuśnie pozawijana.
-Haha! Nie wnikam w to jakie pozycje stosujesz podczas snu ale nieco się zaplątałaś-powiedziałam wybuchając śmiechem.
-Moja mama kazała nam się ubierać i zejść na śniadanie.-oznajmiłam obudzonej Kat.
Zaczęłyśmy się ubierać, czesać itp.
Zeszłyśmy do kuchni i zasiadłyśmy do stołu. Była godzina 11. Ale śniadanie było opóźnione chyba przez nas.
-A gdzie jest tata?-zapytałam mamy
-Tata musiał załatwić pewną sprawę. Powinien wrócić na kolację.-oznajmiła mama
Po zjedzeniu śniadania pobiegłyśmy na górę i włączyłyśmy naszego lap topa.
Od razu weszłam na twittera i zobaczyłam, że JB dodał nową wiadomość.
Napisał coś o tajemniczej, zielonookiej dziewczynie.
-Kat? Jaki kolor mają moje oczy?-zapytałam
-Zielone, a co?
-A no bo Justin napisał o tajemniczej zielonookiej dziewczynie-odpowiedziałam
-Na pewno chodzi o Ciebie.
-Nie pewnie nie. Znając moje szczęście chodzi o kogoś innego.
-Jak już mówiłam czas pokaże-dodała Kat.
Minęło już 5 godzin. Siedziałyśmy na dole w salonie rodziców oglądając TV i rzucając w siebie poduszkami.
Nagle po całym domu rozległ się dźwięk dzwonka do drzwi.
-Córeczko, zobacz kto to-powiedziała mama...
Część następna już jutro(albo jeszcze dziś:) W poprzednim rozdziale pod koniec wprowadziłam jedną zmianę :) i teraz już jest bardziej tajemniczo xD Zaraz idę do kina z Paulinką na aż dwa filmy więc pewnie nie obejdzie się bez śmiechu :) Notka wrzucona będzie z opóźnieniem bo mój tata wyłączył prąd...nie ma to jak remont haha!

Brak komentarzy:
Prześlij komentarz