Przyciągną mnie do siebie i wziął na ręce.
-Justin. Haha! Co Ty wyprawiasz?-zapytałam śmiejąc się.
-Niosę Cię. Wiem, że zapytasz dlaczego więc ja już uprzedzę Twoje pytanie i odpowiem teraz. Niosę Cię dlatego bo chcę.-powiedział słodki Justin uśmiechając się. Przez cały czas niósł mnie do domu. Nagle ja zasnęłam na jego rękach.
Rano obudziłam się w łóżku. Justina nie było ale postanowiłam, że jeszcze poleżę.
Nagle usłyszałam jakiś hałas dobiegający z kuchni. Po chwili do pokoju wszedł Justin.
-Cześć. Jak się spało? Nie chciałem Cię budzić bo tak słodko spałaś więc położyłem Cię na łóżku i przykryłem kołderką. Pomyślałem, że zrobię Ci śniadanie do łóżka bo należy Ci się za to co teraz przeżywasz.-mówił kładąc tacę ze śniadaniem na moich kolanach.
-Awww...Justin to takie słodkie. Dziękuję...za to, że jesteś ze mną w takich trudnych chwilach chociaż znamy się tak krótko.-dodałam i pocałowałam go w policzek.
-Nie ma za co. I dziękuję za...-oznajmił. Miał taką słodką minkę. Był taki ucieszony. Wiedziałam, że go to ucieszy ale, że aż tak.
-Tak nie ma za co. Należało Ci się.
Zjadłam śniadanie po czym popędziłam do łazienki. Ogarnęłam się i wyszłam. Justin siedział na łóżku i robił coś na telefonie. Usiadłam koło niego.
-Co będziemy dziś robić?-zapytałam.
-Co tylko zechcesz.-odparł głaszcząc mnie po ramieniu.
-Dzisiaj mam ochotę na...Ty wybierz bo ja sama nie wiem.
-Pójdziemy do jakiejś restauracji. Co Ty na to?-zapytał
-Dobrze ale jest jeden mały problem. Jeśli Cię ktoś zobaczy ze mną będzie źle.
-Założę okulary. Z resztą zamówię stolik w pomieszczeniu gdzie nikogo oprócz nas nie będzie.-pocieszał mnie Justin.
-Masz bardzo dobre argumenty. Cały czas mnie do czegoś przekonujesz nie upierając się.-dodałam
-No wiesz ma się to coś.-powiedział trzepiąc swoimi włosami i puszczając mi oczko. Jak ja to kochałam...
ahh.
-A w co się mam ubrać?-zapytałam
-W coś ładnego.-oznajmił JB. - To Ty coś wybierz, a ja zadzwonię i zamówię nam stolik.-dodał.
Ja szperałam w szafie, aż w końcu znalazłam coś ciekawego co mogłabym na siebie włożyć. To było coś mniej więcej takiego:
Do tego ubrałam swoje balerinki. Włosy rozpuściłam, a na rękę ubrałam bransoletkę w kolorze fioletowym. Pomalowałam się trochę aby nikogo nie wystraszyć. Justin siedział w pokoju.
-Wow! Amy...jak Ty pięknie wyglądasz.-oznajmił Justin uśmiechając się szeroko i wytrzeszczając swoje piękne brązowe oczy.
-Ahh...dziękuję. Nie miałam co na siebie włożyć więc...
-Nie! To jest świetne.-dodał po czym on wziął jakieś ciuchy i pobiegł do łazienki.
Ubrał się tak:
-Ty też jesteś niczego sobie. Jak zawsze.-oznajmiłam.
Była godzina 13.
-No to chyba możemy już iść.
Zanim udaliśmy się do restauracji JB wziął mnie na krótki spacer po okolicy. Na szczęście nikt go nie rozpoznał.
Po godzinie spacerowania poszliśmy do restauracji o nazwie "Love at the table".
Kelner zaprowadził nas do pomieszczenia w którym mieliśmy być sami. Usiedliśmy przy stoliku. Zamówiliśmy po spaghetti i szklance wody. Czekając na nasze zamówienie rozmawialiśmy, a Justin cały czas mnie rozśmieszał. Nagle zadzwonił telefon. To była moja mama która pytała czy wszystko w porządku. Wyjaśniłam jej wszystko po czym pożegnałyśmy się.
Kelner przyniósł nam posiłek. Nagle Justin popatrzył na mnie po czym złapał mnie za rękę i powiedział...
Wiem, że przynudzam ale tak to sobie wszystko wyobrażam xD Zapraszam do komentowania :)




no i co powiedział ?
OdpowiedzUsuńCzekam na następny :D
no włacha i co powiedział/????aaaaaaa.no pisz pisz...zatrzymujesz w takich momentach!!:!)ale to fajnie!:):P
OdpowiedzUsuńpozdrawiam!!:);p
nika1994