-Po co wróciłaś?-zapytała z pretensjami.
-Nie ważne. Nie Twoja sprawa.
-Jak to nie moja sprawa? Przecież jesteś moją córką.-zaczęła tulić się do mnie.
-Proszę Cię. Nie mam pewności, że jestem Twoją córką pomimo tego, że mnie wychowujesz. Z dnia na dzień darzę Cię nienawiścią. A wiesz dlaczego?-wyjaśniałam patrząc na nią z pogardą. Pokiwała głową przecząco.
-To Ci wyjaśnię. Żyjemy ze sobą 16 lat, a ja dopiero kilkanaście dni temu dowiedziałam się o Georgu. Nie uważasz, że to jest nie na miejscu? Skoro nie on jest moim ojcem, to kto nim jest? Powiesz mi, czy sama mam go poszukać?-mówiłam głośno.
-Ja nie wiem kto jest Twoim ojcem.-spuściła głowę i wyraźnie zaczęła płakać.
-Co?! Jak to nie wiesz?
-Byłam młoda i głupia. Wiesz jak to jest. Impreza, alkohol i urwał mi się film. Dopiero 7 miesięcy po tym zobaczyłam skutki tego.
-7 miesięcy? To jeszcze w dodatku jestem wcześniakiem?-mówiłam już ze łzami w oczach.
-Nadużywałam alkoholu, papierosów, a nawet narkotyków. Ja na prawdę przepraszam Nicole.-płakała co raz bardziej.
-Przeprosiny nic tu nie dadzą. Za dużo dla mnie znaczyłaś, a teraz dowiedziałam się jaka na prawdę jesteś. Nie chcę Cię już nigdy widzieć.-pobiegłam do pokoju i wzięłam rzeczy. Zakładając buty w przedpokoju, matka próbowała mnie zatrzymać, ale ja nie zamierzałam jej ulec i wyszłam.
Pobiegłam przed siebie, bo nie wiedziałam dokąd iść. Było już trochę ciemno, ale jeszcze przez chmury prześwitywały resztki promieni słońca. Stanęłam przy jednym z domów, gdzie w ogrodzie rodzice bawili się z dziećmi. Widać było jak bardzo się kochają. Kiedy jedno z uroczych dzieci popatrzyło na mnie spuściłam głowę, odsapnęłam i poprawiłam torebkę. Ruszyłam gdzieś przed siebie, zupełnie bezwiednie stawiałam kroki. Będę tam gdzie mnie poniosą-pomyślałam.
*RANO*
Przenocowałam w jakimś przydrożnym barze. Wyciągnęłam z kieszeni telefon i spojrzałam na wyświetlacz, ale nie potrzebnie. Nikt do mnie nie pisze, ani nie dzwoni. W pewnej chwili podeszła do mnie kelnerka.
-Pewien chłopak kazał Ci to przekazać-oznajmiła, wyciągając rękę w moim kierunku. To jakaś kartka którą pospiesznie przeczytałam.
"Nie zapomnij o mnie proszę. Jeszcze tu jestem..."
Wyszłam stamtąd. Szłam jakieś 10 minut, aż nagle usłyszałam jak ktoś woła moje imie.
Stanęłam na chwilę i znów ruszyłam.
-Nicole-usłyszałam szept i delikatny dotyk. Przełknęłam głośno ślinę. Moje włosy uniósł wiatr.
-Nicole, ja wciąż tu jestem. Wiem, że potrzebujesz pomocy.-powiedział znów. Wiedziałam, że to Justin.
-Nie potrzebuję pomocy.-wybełkotałam.-Potrzebuję Ciebie-dodałam po chwili ciszy, która panowała między nami.
-Kocham Cię-usłyszałam ciepły szept skierowany prosto do mojego ucha. Ja nadal stałam tyłem do Justina.
Wtedy z mojego oka wypłynęła ciepła, słona i nieoczekiwana łza...
Love always comes back, even when we don't wait for it...
*KONIEC*
Tak, już nadszedł kres tego opowiadania :( Ale będzie następne, natomiast nie mam pojęcia kiedy :)

no pięknie zakończyłaś!:):** lece czytac nastepne:):**
OdpowiedzUsuńnika1994