poniedziałek, 22 listopada 2010

"UNTIL I MET YOU" Rozdział VI "Pomóż"

-Coś przede mną ukrywasz-zatrzymała mnie swoją ręką kładąc ją na mojej klatce piersiowej.
-Wcale, że nie-odparłem robiąc głupią minę.-To, że jestem nimfomanem już wiesz.-dodałem.
-Nie chodzi już o to. Nie wierzę w to co robiłeś dzisiaj. Jakoś nie za bardzo mnie do tego przekonujesz-sapnęła.
-Przeleciałem Jasmine. Wystarczy?-powiedziałem nagle.
-Że co? Myślałam, że już z tym skończyłeś.-spojrzała mi w oczy. Odwróciłem głowę, bo wiedziałem, że ją ranię.
-Nie mogę przestać. Tak jak ze śpiewaniem i występowaniem, te dwie rzeczy mam we krwi-tłumaczyłem.
-Zacznij w końcu robić coś normalnego. Coś co da Ci satysfakcję i innym szczęście.Pomóż komuś i pokaż, że nie tylko jesteś gwiazdką, ale masz też dobre serce, bo dla Twoich wszystkich fanów to co robisz ma bardzo duże znaczenie-mówiła, próbując dojść w końcu do mojego rozumu. Słowa Jumi, nie lecą na wiatr, mają dla mnie jakieś znaczenie, ale nie musi o tym wiedzieć, no chyba, że się domyśla bo jest na prawdę mądrą dziewczyną i nie mam zamiaru jej wykorzystywać. To raczej tylko ona może sprawić, że znów się zmienię, że będę tym normalnym Bieberem.
-Chcesz kiedyś usłyszeć w telewizji słowa "16-latek Justin Bieber idol milionów dziewczyn jest nimfomanem!"?-zapytała, co mnie otrząsnęło z tego wszystkiego.
-Nie chcę. Przecież powinienem być dla nich autorytetem, inspiracją i bohaterem, a nie nastolatkiem dla którego liczy się tylko ruszanie tyłkiem w przód i w tył-zaśmiałem się.
-Dosyć Bieber! Obudź się!-zaczęła mną potrząsać.
-No dobrze, ja tylko się śmieję. Nawet już zębów nie mogę pokazać czy co?-parsknąłem. Dostałem w policzek.
-Jumi. Ty na prawdę jesteś stanowcza. Chyba będę dziękował Bogu, że mnie wyrywasz z tego seksoholizmu-przytuliłem ją do siebie.
-Dużo osób, które mnie znają często dochodzą do wniosku przy moich przemowach, że należy się zmienić. Oby i na Ciebie to zadziałało. Mogę na Ciebie liczyć?-zapytała.
-Um, możesz. Skąd to pytanie? To, że codziennie pcham swojego przyjaciela w zajebiste panienki(rozmarzył się) to nie znaczy, że już nie można na mnie liczyć-odparłem.
-No to dobrze, a teraz chodź. Zróbmy coś dobrego-Jumi pociągnęła mnie za rękę, a ja myśląc o Bóg wie czym uśmiechałem się.
-Oh Justin! Nie o to mi chodzi!-sprostowała moje grzeszne myśli.
Pojechaliśmy na zakupy do sklepu, aby spełnić życzenie Jumi. Kupiliśmy mnóstwo dobrych produktów do jedzenia. Przechodząc obok każdej półki nie było rzeczy, której nie wzięliśmy. Przy kasie sprzedawczyni popatrzyła na mnie badawczym wzrokiem, aż nagle wybuchnęła.
-Justin Bieber to Ty, tak?
-Tak, tak to ja.-uśmiechnąłem się.
-Proszę daj mi swój autograf, moja córka Cię uwielbia.-podała mi kartkę i długopis. W hotelowej kuchni ja i Jumi zaczęliśmy robić kanapki, które pakowaliśmy do papierowych toreb. Było tego tak dużo, że zajęło nam to 2 godziny. Do każdej z toreb dołączyliśmy kilka papierowych banknotów i ruszyliśmy w miasto. W każdym miejscu byliśmy w stanie dojrzeć kogoś bezdomnego. Serce mi się krajało kiedy ich widziałem. O tym właśnie jest moja piosenka "Pray". Nigdy nie przechodziłem koło takich ludzi obojętnie, bo cały czas miałem w głowie obraz kiedy to ja potrzebowałem pieniędzy, aby utrzymać mnie i moją mamę w jakimś normalnym stanie, choć ona zarabiała, ale to było za mało. Każdy człowiek mimo braku sił dziękował nam na swój sposób. Każdy z nich wysyłał do nas ciepłe spojrzenie i promienny uśmiech. Tak nie wiele może sprawić, że ci ludzie poczują się lepiej mimo tego, że nie dostali dachu nad głową, ani ciepłego pokoju. Nie mają rodzinnej atmosfery podczas świąt tylko zamartwiają się jak przetrwać do następnego Bożego Narodzenia. Każdy z tych ludzi dostał coś ciepłego do picia. Wszyscy wiedzieli kim jestem, a kiedy mówili te słowa "Jesteś wielki. Nie zmieniaj się." dochodziłem do wniosku, że tak na prawdę to oni powiedzą mi prawdę, bo nie ma najmniejszego sensu by skłamali choć trochę.
-Jestem z nas dumny-objąłem Jumi.
-A ja z Ciebie. Widzisz, tak mało dostali, a tak bardzo się cieszą-odparła i poszliśmy do hotelu. Robiło się powoli ciemno, a ja co raz bardziej zmęczony. Dziś zasnę z myślą o tym, że tych ludzi jakoś uszczęśliwiłem takimi drobiazgami. To tylko dzięki Jumi-pomyślałem patrząc się na nią...


 To na tyle :) Jestem tak dumna z Justina, że nie macie najmniejszego pojęcia jak bardzo się cieszę :) Mam nadzieję, że się podoba ^^

2 komentarze:

  1. uuuu, no widzę że niezle niezle!:) hahah...spodobały mi się te jego myśli xd hahah...;)
    Fajnie, że poruszyłaś piosenkę PRAY...Dobrze, że mimo tego że jest tym seksoholikiem, co mam nadzieje, ze nie będzie xd to pomaga biednym...kochany!:)ja też jestem z niego dumna;**
    nika1994

    OdpowiedzUsuń
  2. To było genialne ;] (Te moje zaległości też przeczytałam :D i fajne było z tym od roz 1 - Uciekaj do roz 8 Po co wrocilas ;] poczatek jak ze zmirzchu hehe ;D) i wgl pozdr. xP
    Patka Pe. ;]

    OdpowiedzUsuń