piątek, 22 października 2010

Rozdział IV "To na nic..."

Stojąc tak pomyślałem, że następna szansa uciekła mi sprzed nosa. To na nic. Muszę zacząć działać bo samo się nie zrobi. Może jeszcze poczekam, na kolejną szansę. Już sam nie wiem co mam robić. Będąc już w domu, wziąłem jakieś tabletki. Czuję, że choroba rozkłada mnie na łopatki. Chyba położę się spać...

*
Uciekłam stamtąd w porę. To był zły pomysł, aby iść na ten koncert, ale to była jedyna szansa, żeby go zobaczyć. Teraz, gdy Amanda się dowie, że byłam na koncercie Justina to mnie zabije, ale będzie jeszcze szansa i spotka go. Jestem zmęczona, za dużo przeżyć jak na dzisiaj więc idę spać...
-Brooke, jadę teraz do taty. Może jutro przyjadę, to cześć-oznajmiła mi Amanda.
Ja udawałam, że nic nie słyszę, a kiedy już wyszła z domu wstałam. Muszę iść na zakupy-pomyślałam. Zebrałam się szybko i poszłam na miasto. Zajrzałam do kilku sklepów z ciuchami i jak to ja, nie mogłam się oprzeć wielu rzeczom, więc kupiłam je. Kiedy wróciłam do domu, rozpakowałam torby, a ubrania wsadziłam do mojej szafy. Nie chciało mi się robić obiadu, więc zadzwoniłam po pizzę. W między czasie posprzątałam wszędzie. Usiadłam przed telewizorem i oglądałam jakieś głupoty. Nie było nic ciekawego, więc cały czas przełączałam programy. Po zjedzeniu pizzy, postanowiłam się gdzieś przejść. Szłam tak ulicą ze spuszczoną głową. Nagle zobaczyłam Justina. Stał w pobliskim lasku. Podeszłam do niego cicho, a kiedy poczułam jego zapach moje serce oszalało. Bieber oglądał zachód słońca, który można było zobaczyć między drzewami. W oddali, widniało jezioro, które na pozór było daleko, ale tak na prawdę znajdowało się tuż przed nami. Podeszłam jeszcze bliżej i zaszłam go od tyłu, kładąc  moje ręce na jego oczach.
-Kto tam?-zapytał zdziwiony. Puściłam go i wyszeptałam do ucha:
-To ja, pamiętasz mnie?
Zapadła cisza, aż w końcu powiedział.
-Brooke?! To Ty?-zapytał cichutko.
-Tęskniłem!-wykrzyczał i rzucił się na mnie trzymając mnie i kręcąc się w kółko.
Zaczęłam się śmiać, ze szczęścia, bez możliwości opanowania moich emocji.
-Wiedziałam, że jeszcze się spotkamy-dodał i mnie do siebie przytulił. Ja usłyszałam wtedy bicie jego serca, którego nigdy nie zapomnę.
Wziął mnie za rękę i pociągnął gdzieś ze sobą, wprowadzając mnie w jego życie...

*KONIEC*


To by było na tyle z tego opowiadania. Jak już mówiłam one będą krótkie więc no -.- Nie liczcie na więcej, bo to też zależy od mojej weny, której dzisiaj kompletnie nie posiadam, a to pewnie dlatego, że cały czas zgrzytam zębami i trzepię się z zimna przez tą jebniętą pogodę, oraz przez mój pięciogodzinny sen. To zakończenie według mnie jest piękne ^^ Według Was pewnie zwyczajne, ale ja sama chciałabym przeżyć coś takiego, nawet już nie z Justinem, a z kimkolwiek kogo bym pokochała. Być może jeszcze dzisiaj dodam 1 rozdział następnego opowiadania :) Wciąż możecie zapisywać się do głównych bohaterów :) 
PS: Wielkie dzięki Sabinko, za reklamowanie mnie na swoim blogu <333 KOCHAM CIĘ! :*** A co do Kasi, już nie mogę się doczekać opowiadania w roli głównej ze mną :D Mogę dać uciąć sobie głowę, że będzie o 10000000000...razy lepsze od mojego, ale jak już mówiłam, masz większe doświadczenie niż ja słońce Ty moje :***** 
Pomimo tego, że świeci słońce to i tak jest zimno. Piździ jak na Syberii lub innym zadupiu. Jednym słowem totalna masakra xD Ok już kończę bo palce mi zgrabiały, a i tak nikt tego nie czyta -.-

2 komentarze:

  1. NOOOO!!!!:) Jak to nikt nie czyta!!! A ja???:D:D;D
    KOniec boooski:)
    Też bym chciała coś takiego przeżyć:D:D....
    Szkoa, że to takie króciutkie, ale ok;0
    Proszę bardzo;)
    Wiesz, może będziesz miała okazję z KIMŚ to przeżyć;)
    OK, czekam na następne opoko:)
    Pozdrawiam!:):p
    nika1994

    OdpowiedzUsuń
  2. aaaaa dzieki za happy end a nie usmiercenie mnie :D w takim razie twoj zwiazek z jb bedzie zaje.bisty :D kurcze dzieki za to opowiadanie :D

    OdpowiedzUsuń