sobota, 16 października 2010

Rozdział XIII "Pożegnanie"

-No dobrze już dobrze. Nigdzie nie idę-powiedziałam siadając koło niego na kanapie.
-Masz szczęście. Nie wytrzymuję bez Twojej obecności kilku sekund Chloe-dodał.
-No właśnie, muszę Ci coś powiedzieć Justin. Muszę lecieć do mojej kuzynki do Polski, bo moi rodzice chcą odwiedzić ciocię. Mam nadzieję, że wybierzesz się ze mną.-oznajmiłam z nadzieją w sercu.
-NIE! Ja teraz mam trasę koncertową po Ameryce. No niestety musimy się rozstać na jakiś czas. Przynajmniej to będzie dla nas taki sprawdzian. Raczej nie wytrzymam bez Ciebie długo, a jedziesz na tydzień tak?-zapytał.
-Tak. Więc zobaczymy się niedługo. Dzisiaj moi rodzice wracają z Londynu i o 2 w nocy mamy samolot.
-No cóż. Pójdę później spać.-zaśmiał się Biebs.
-Może się gdzieś przejdziemy zanim polecę?-zaproponowałam.
-No jasne, że tak! Jeszcze o to pytasz.
Postanowiliśmy iść w nasze ulubione w miejsce, czyli na plażę.
Rysowaliśmy serca na piasku, oglądaliśmy zachód słońca i śmialiśmy się. Nagle nie wiadomo skąd, zaczął padać deszcz. Justin chwycił moją rękę i wracaliśmy do domu bez pośpiechu. Wygłupialiśmy się między innymi tańcząc, a JB zaczął śpiewać "One Time". Byliśmy cali mokrzy, ale najważniejsze, że świetnie się bawiliśmy. Niestety wszystko co dobre zawsze się kończy i szliśmy już w stronę domu. Posiedziałam jeszcze chwilę przed komputerem, bo Biebs brał prysznic. Tym razem on był pierwszy. Usłyszałam kroki.
To byli moi rodzice.
-Cześć! Jak leci?-zapytali oboje wchodząc do mojego pokoju.
-A no dobrze. Nawet bardzo dobrze.
-A czemu Ty jesteś taka mokra? Chcesz być chora?-zapytała opiekuńczo mama.
Nasza rozmowa nie miała końca. Z łazienki wyszedł Justin i przywitał się z "teściami" haha! Rozmawiali, no i jak to oni rozbawiali mojego słodziaka.
-Dobra. Teraz ja idę pod prysznic-oznajmiłam i poszłam do łazienki. Justin puścił mi oczko i obdarzył swoim pięknym uśmiechem.
Biorąc prysznic, myślałam ze smutkiem, że muszę go tutaj zostawić, ale to tylko na tydzień. Kiedy wróciłam do pokoju już grzał miejsce w łóżku. Ja wskoczyłam do niego w pośpiechu, ponieważ zawsze po kąpieli jest mi zimno i zgrzytam zębami, a na skórze mam gęsią skórkę.
-Wiesz, że będę tęsknił za Tobą księżniczko-zapytał nagle Justin.
-Ah! Oczywiście, że tak, a ja będę tęsknić za Tobą księciu z bajki, którą nazywam "Biebsworld"-i zaśmiałam się.
Nastała cisza, a Justin po kilku minutach zaczął się śmiać.
-Z czego się śmiejesz?
-A nic, nic.
-No mów!-zagroziłam mu.
-Przypomniał mi się Twój upadek i jak pomogłem Ci wstać.-śmiał się chrumkając jak świnka. To takie irytujące, a zarazem słodkie-pomyślałam.
Nie wiem kiedy zasnęliśmy. Na szczęście pakowaniem zajęła się mama, gdyż nikt poza nią nie robi tego lepiej.
O 12 w nocy obudziła mnie mama, a Justin jeszcze słodko śnił. Postanowiłam, że nie będę go budzić. Wstałam z łóżka i pobiegłam do łazienki załatwić potrzeby fizjologiczne. Następnie ubrałam się i popatrzyłam na Justina po czym podeszłam do niego i powiedziałam szeptem "Ja już lecę. Kocham Cię, pamiętaj..." i odwróciłam się w celu wyjścia z pokoju, aż nagle poczułam, że złapał mnie za rękę.
-Jak Ty się żegnasz?!-zapytał śmiejąc się.
-Chodź tu i daj mi buziaka.-dodał słodko.
Podeszłam więc i pocałowałam go w usta. Nie był to długi pocałunek, ale za to intensywny.
-Papa!-dodałam i wyszłam z pokoju, a on wybiegł za mną i przytulił mnie mocno...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz