środa, 6 października 2010

Rozdział VIII "Kim ona w ogóle jest?!"

Rano zadzwonił do mnie Justin z wiadomością, że za niedługo się u mnie pojawi i pójdziemy do niego na obiad.
Oznajmił, że pojawi się za jakieś 3 godziny, więc miałam dużo czasu dla siebie.
Poszłam sobie do pobliskiego sklepu i kupiłam gazetę. Wyszłam ze sklepu i udałam się do parku, który znajdował się niedaleko mojego domu.
Zaczęłam czytać wszystkie ciekawe zawartości, jakie posiadała ta gazeta. Na jednej stronie zobaczyłam zdjęcie Justina i jakiejś Jasmine. Nagłówek brzmiał "Justin i Jasmine=WIELKA MIŁOŚĆ NASTOLATKÓW!"
Czytając ten artykuł doszłam do wniosku, że to tylko plotka. Zamknęłam gazetę i odłożyłam na bok. Siedziałam i przysłuchiwałam się pewnym dziewczynom, które mówiły "Justin jest z Jasmine! Przecież ja go zabiję!" Popatrzyłam na nie ze zdziwieniem i myślałam skąd ta Jasmine się wzięła.
Wstałam z ławki i wzięłam gazetę, po czym poszłam w stronę placu zabaw.
Zobaczyłam tam Justina, jego siostrę i...Jasmine. Rozmawiali ze sobą i nic poza tym. Może po prostu są przyjaciółmi? Przyczaiłam się między drzewami i obserwowałam ich uważnie.
Nagle przyszła pewna kobieta. Chyba mama Justina. Jeszcze jej nie widziałam, ale raczej to była ona. Wzięła siostrę Justina za rękę i odeszła. Natomiast Justin i owa Jasmine zostali. Robiło się ciekawie. Przyglądałam się...nic ciekawego, po prostu rozmawiali.
Nagle Justin przybliżył się do niej i ją przytulił, po czym dał jej niewinnego buziaka w...USTA!
No nie!-pomyślałam. Zaczęli się przytulać, co raz bardziej i bardziej.
Uciekłam stamtąd. Czułam się jak głupia i naiwna. Uwierzyłam mu! Pobiegłam na plażę, która znajdowała się trochę dalej. Trzeba było iść około 30 minut, ale biegnąc dobiegłam w 15.
Byłam wściekła na siebie, na Justina i na Jasmine. Jakby nie było, całowali się i obściskiwali, ale ja tego tak nie zostawię. Zobaczy jak się czułam. Usiadłam sobie na piasku i rozmyślałam nad pewnymi rzeczami oraz analizowałam wszystko po kolei. Doszłam nawet do pewnego stopnia stanu załamania. Fakt, faktem nie znaliśmy się długo, ale jesteśmy razem i kocham go. Wstałam i udałam się do domu. Chciałam coś zrobić, coś co uświadomi Justinowi, że wiem o tym co robił w parku. Położyłam gazetę otwartą na tym artykule i poszłam do dużego pokoju rodziców. Otworzyłam szufladę z tabletkami przeciwbólowymi i wzięłam ich garść. Połknęłam je i położyłam się na kanapie...

Z PERSPEKTYWY JUSTINA
Poszedłem po Chloe tak jak jej obiecywałem. Dzwoniłem do drzwi, ale nie otwierała. Ruszając lekko klamką okazało się, że są otwarte. Wszedłem do środka, a przed drzwiami ujrzałem gazetę. Podniosłem ją i zacząłem czytać. Byłem w szoku. -CHLOE!-wołałem, ale odpowiedzi nie dostałem.
Swoje kroki skierowałem w stronę dużego pokoju. Zobaczyłem Chloe. Myślałem, że śpi, ale myliłem się.
-Chloe?Śpisz?-pytałem szturchając ją.
Nasłuchiwałem czy oddycha. Tak, lecz serce biło jej wolno i co raz wolniej.
Zadzwoniłem na pogotowie nie wiedząc co robić. Domyślałem się, że mogła widzieć nas w parku.
Jaki ja jestem głupi!-pomyślałem.
Karetka nie przyjechała. Postanowiłem "obudzić" ją sam. Oblałem ją lodowatą wodą.
Obudziła się. Ulżyło mi trochę, ale nie wiem co teraz się stanie. Mam nie małe wyrzuty sumienia.


 Z PERSPEKTYWY CHLOE
Nie wiem jakim cudem, ale "obudziłam" się.
-Justin?! Co Ty sobie wyobrażasz?! Myślisz, że się nie domyślę i że jestem na tyle głupia by Ci uwierzyć?!-krzyczałam na niego.
-Uspokój się Chloe. Nie będę Cię okłamywał...Jestem z Jasmine i kocham ją.-mówił JB, ale ja mu przerwałam.
-Jesteś z nią i kochasz ją...jesteś ze mną i kochasz mnie? Nie rozumiem tego Justin! Myślałam, że jesteś inny, a teraz idź stąd do Jasmine. Na pewno czeka na Ciebie na rogu którejś z ulic.-dodałam.
-Ale to nie tak Chloe!-powiedział Biebs.
-Kim ona w ogóle jest?! Nie chcę słyszeć, że to nie tak, bo to jest prawdą tylko nie umiesz się z tym pogodzić! Idź stąd rozumiesz?! Jak zmądrzejesz i przemyślisz to wszystko to wróć!-wykrzyczałam.
-Jak mogłeś mi to zrobić?-zapytałam i uderzyłam go z całej siły w policzek.
On zaczął przepraszać i wybiegł z domu trzaskając drzwiami.
Czułam się źle. Wiem, że nie powinnam tego robić.
Pobiegłam za nim i złapałam za ramie i rzuciłam się na niego mówiąc:
-Przepraszam. Nie powinnam tego robić. Będę z Tobą jeśli tylko chcesz, ale zdecyduj i wybierz między nią, a mną...- dałam mu małą karteczkę do ręki i odeszłam.

Z PERSPEKTYWY JUSTINA
Przeczytałem kartkę, którą mi wręczyła. Napisane było na niej 70 pięknych słów, które bardzo mnie zaskoczyły. Od nikogo nie usłyszałem czegoś tak pięknego. "I don't want anyone else but YOU. I rather grow old an alone than be with anyone else. I rather have bad times with you than good times with someone else. I'd rather be beside you in a storm , than safe and warm by myself. I'd rather have hard times together than easy times apart. I'll always love you baby. You are the one who holds my heart." Po przeczytaniu tego zrozumiałem, że właśnie ona da mi to szczęście, którego ja szukam...

Siemka! A więc taki dłuższy i mniej słodki :) U mnie wszystko ok, ale ja mam pecha! Najpierw kolano, palec, biodro a dzisiaj doszedł jeszcze łokieć, który z niewiadomego mi powodu boli jak cholera. JA SIĘ KRUSZĘ LUDZIE! Haha xD Pozdrawiam i całuję :*

2 komentarze:

  1. Trochę zawiłe ...
    ...i na początku nie wiedziałam o co chodzi ;P
    ale wkońcu sie połapałam ;**
    świetne ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. no hej hej, jestem i skomentuje:):):) Nom rozdział ciekawy....:P Nom własnie, jak anonimowy na górze treż sie nie łapałam ale potem już tak....Ale ten Justin jest głupi! Co on sobie myśli, że my to skarpetki, kurde, ale Chloe też, dobrze zrobiła...Niech chłopak wie,...Kurde ale sie porobiło...kocha oby dwie panny, ale i tak będzie z Chloe...Rozdział cudny!:!):P czekam na następny:)
    nika1994

    OdpowiedzUsuń