środa, 13 października 2010

Rozdział X "Bo ja ją kocham.../Paryż"

Rano, gdy się obudziłam chłopaków już nie było. Pewnie robią sobie śniadanie-pomyślałam. Jednak kiedy wzrok skierowałam na zegarek doszłam do wniosku, że raczej powinni jeszcze spać bo była 5.13 rano.
-Jesteście tu?-krzyknęłam, ale odpowiedzi nie dostałam.
Postanowiłam spać dalej. O 10.18 otworzyłam oczy i zobaczyłam Justina siedzącego przy mnie.
-Gdzie byliście o 5 rano?-zapytałam podnosząc się.
-A, gdzieś. Wiesz co, muszę iść załatwić coś. Wrócę później dobrze?-zapytał Justin.
-Mhm...-mruknęłam. Ale po wyjściu Biebsa z domu postanowiłam sprawdzić o co mu chodziło. Szybko wstałam z łóżka i po cichu wyszłam z domu, dążąc za moją miłością.
Doszłam do pewnego miejsca. To był jakiś dom, który na werandzie miał huśtawkę. Podobny do mojego. Justin czekał tam na kogoś, ale nie miałam pojęcia na kogo. Nagle ukazała się Jasmine i Justin wstał i przytulił ją czule. Rozmawiali o czymś, ale byli zbyt daleko ode mnie abym mogła cokolwiek usłyszeć.

Z PERSPEKTYWY JUSTINA
Wyszła z domu po czym przytuliłem ją.
-A więc co chcesz mi powiedzieć?-zapytała mnie.
-Słuchaj, ja wiem, że może to być dla Ciebie trudne, ale podjąłem już decyzję. Przepraszam Cię Jasmine. Kocham Chloe nie Ciebie, chociaż myśli wciąż kierują się ku Tobie. Mam nadzieję, że mnie zrozu-i przerwała mi.
-Ale jak To Justin?! Dlaczego tak zrobiłeś?-pytała znowu.
-Bo ja ją kocham i powinnaś to zrozumieć. Jeszcze raz przepraszam.
-To życzę Wam szczęścia.-dodała ze smutkiem w oczach i przytuliła mnie jeszcze raz.
Ja odszedłem. Kierując kroki w stronę domu zobaczyłem Chloe stojącą za drzewem.

Z PERSPEKTYWY CHLOE
O nie! On tu idzie i co teraz? Zauważył mnie.
-Co Ty tu robisz?!-zapytał zdziwiony.
-No dobrze już dobrze, będę szczera. Śledziłam Cię haha!-musiałam się przyznać. Doniosłam sama na siebie.
-Oh Chloe. Dziwne, no ale dobrze nie gniewam się. Co do wyjazdu do Paryża to lecimy już dziś wieczorem, więc musimy się przygotować.-oznajmił, objął mnie ramieniem i pocałował słodko w policzek.
-No to super!-odpowiedziałam radując się.
Będąc już w domu, zaczęłam się pakować. Wzięłam najlepsze ubrania jakie miałam w szafie i spakowałam je do fioletowej walizki. Wzięłam kosmetyki i inne manatki. 
Ja i Justin zdrzemnęliśmy się jeszcze, a o 18 przyjechała po nas limuzyna oraz Pattie, Scooter i Kenny.
Dając znak gotowości wszystkim tam obecnym szofer ruszył. W drodze na lotnisko Scooter opowiadał kawały z których wszyscy się śmiali. Justin cały czas mnie przytulał i całował. Dotarliśmy na miejsce. Lot miał odbyć się o 19.30 czyli za pół godziny. Sprawdzali nam bagaże, aż o 19.20 pozwolili nam wsiąść do samolotu. 
-Boisz się Chloe?-zapytał Justin.
-Nie, chociaż nigdy nie leciałam samolotem, ale nie mogę się bać bo Ty tutaj jesteś.
Wtuliłam się w Biebsa, aż samolot ruszył. Oglądaliśmy przez okno chmury, śmialiśmy się, a Justin cały czas mnie łaskotał. Zasnęłam.
-Już jesteśmy kotku-oznajmił Justin szepcząc mi do ucha.
-O! To już?
-Mhm.-mruknął JB.
Na lotnisku nie obeszło się bez piszczących fanek i paparazzi. Biebs pomachał fankom ignorując paparazzich.
W drodze do hotelu ustalał z mamą i Scoottem, kto, jaki pokój ma dostać. Nie udało mu się wynegocjować abyśmy mieszkali w jednym z nich razem. Będziemy musieli rozdzielić się na 2 dni.-pomyślałam.
Paryż to bardzo piękne miasto, jednak ja i Justin po długiej podróży udaliśmy się do swoich pokoi.
-Może przejdziemy się po mieście skarbie?-zapytał Justin, stojący w drzwiach mojego apartamentu.
-A co z fankami-zapytałam.
-Hmmm, faktycznie. Jestem zmęczony więc może przełożymy to na jutro, a ja jeszcze sobie pośpiewam.-dodał JB.
-Okey. Pasuje.-uśmiechnęłam się.
Biebs udał się do swojego pokoju, a ja położyłam się na łóżku w celu zrelaksowania się.

1 komentarz: