piątek, 1 października 2010

Rozdział V "Nic nie mów..."

-O co chodzi?-zapytałam ze strachem.
-Czemu się tak boisz? Chcemy zapytać, czy możemy lecieć do cioci Brooke do Londynu?-zapytała mnie mama.
-Lećcie, odpocznijcie trochę-powiedziałam.
-Jutro o 12.00 wylatujemy. Tak jak już się domyślasz musisz zostać w domu. W poniedziałek idziesz do szkoły. Zostawimy Ci pieniądze. W piątek będziemy z powrotem w domu.-mówił tata.
-Rozumiem. Poradzę sobie.-powiedziałam.
-Mamy nadzieję. A teraz chodź na kolację.-dodała mama.
Zeszłam na dół. Siadłam przy stole i grzebałam w talerzu widelcem. Myślałam o Justinie.
Odeszłam od stołu. Poszłam do pokoju. Wzięłam prysznic. Ubrałam piżamę i z myślą o Justinie położyłam się spać.
Byłam zmęczona całym dniem. Rano wstałam o 9.20 po czym wzięłam prysznic, założyłam coś na siebie i zbiegłam po schodach.
Jak to? Rodziców już nie ma?! Spojrzałam na karteczkę na której zostawili mi wiadomość.
Okazało się, że lot został przyspieszony.
Nawet nie zdążyłam się z nimi pożegnać.
Gdy jadłam śniadanie do drzwi zadzwonił dzwonek.
Zobaczyłam listonosza.
Przyniósł list do mamy. Nie będę go przecież czytać więc położyłam go na półce.
Nagle dostałam sms'a: Hej Chloe! Jak leci? J.B
Hej Justin! Nudzę się. Jeśki chcesz możesz wpaść. C.W
Nie minęło pół minuty i dostałam odpowiedź. Zaraz będę. Czekaj na mnie ;) J.B
Ucieszyłam się że Justin wpadnie. Za 6 minut zadzwonił dzwonek.
-Witaj słonko-cmoknął mnie w policzek.
-Hej. Miło Cię znowu widzieć.
-Coś się dzieje?-zapytał.
-Tak...2 minuty spóźnienia.-rzuciłam śmiejąc się.
-Przepraszam.-odparł ze słodką minką.
-Nie ma za co. Ja tylko żartowałam! Wejdź!
Poszliśmy do mojego pokoju i oglądnęliśmy film który skończył się około 20.
Położyłam się na kanapie i wtulona w Justina zasnęłam.
Po "chwili" obudziłam się. Justin nie spał.
-Która godzina?-zapytałam go.
Justin spojrzał na wyświetlacz swojego iPhone'a, uśmiechnął się i powiedział:
-22.12, zaraz będę musiał iść.
-Dziś zostajesz u mnie.-mruknęłam.
-Jak to?-zapytał.
-Tak to. Zostajesz i koniec-powiedziałam.
-No dobra. Przekonałaś mnie.
-Nie wypuściłabym Cię stąd.-powiedziałam i wtuliłam się w niego jeszcze bardziej. Wtedy on pocałował mnie w policzek.
 Poczułam, że chyba go kocham. Zrobiło mi się ciepło, a serce zaczęło szybciej bić.
-Justin ja...-przerwał mi. Położył swój palec na moich ustach i szepnął:
-Nic nie mów...-po czym musnął delikatnie moje usta...

Jutro next <333 Pozdrawiam i mam nadzieję, że się podoba :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz